- Odsuń się od niego. - poleciłam i zrobiłam krok do przodu.
- On tylko... - zaczęła wadera, lecz szybko jej przerwałam.
- Po prostu się odsuń. - mruknęłam i kątem oka spojrzałam na trzech basiorów, którzy stali za mną w gotowości. Lekko uniosłam łapę, uspokajając ich. - A Wy się uspokójcie. Na razie tylko rozmawiamy.
Longma posłusznie odsunęła się od basiora, a ten nieznacznie poruszył się w tył, gotowy do ucieczki. Doskonale zdawał sobie sprawę, że, nawet z pomocą Lou, nie wygra ze mną i towarzyszącymi mi basiorami.
- Nic Ci nie zrobimy, spokojnie. - uśmiechnęłam się życzliwie, lecz bardzo sztucznie.
- Wszystko wytłumaczymy. - zaczął basior, marszcząc brwi
- Doprawdy? - uniosłam brew. - Złamałeś prawo, przebywając na terenach Watahy Smoczego Ostrza bez wiedzy alfy tak długo. Jest to karalne śmiercią. Tak się składa, że jestem alfą i mam wyraźne prawo do egzekucji, chociażby tu i teraz. Ale jako alfa mogę również to zmienić.
- Daj nam coś powiedzieć.
- A więc słucham.
- To już nigdy się nie powtórzy. Po prostu odejdę i już się tu nie pojawię. Dodatkowo Lou tu nie zawiniła.
Spojrzałam na waderę lecz ta tylko otwarła usta, żeby zaraz je zamknąć.
- Nie mogę Ci na to pozwolić, bo byłoby to lekkomyślnością z mojej strony. Równie dobrze możesz kłamać i być, na przykład, szpiegiem wrogiej watahy. Przejrzę teraz Twoje wspomnienia, cofając się dwa tygodnie wstecz. Jeśli nie masz nic do ukrycia, nie powinieneś się martwić.
Skinął łbem, a ja swobodnie przejrzałam jego wspomnienia, nie wdając się w szczegóły. Co ciekawe, nie znalazłam tam nic podejrzanego. Basior ten był więc albo szczery, albo na tyle potężny, żeby zablokować moją czarną magię.
- Jesteś wolny. Możesz odejść, ale jeśli jeszcze raz pojawisz się na naszym terenie bez zgody alf, zostaniesz natychmiastowo zgładzony. A Ty, Longmo, udasz się do mojej jaskini. Musimy porozmawiać. - mruknęłam, lekko znudzona.
Nie przywykłam grać w takich przedstawieniach.
Longma? Oleander?
Nie wyszło tak jak chciałam :')