- Wstań.
- Nie...
- Proszę.
- Nie.
- Nie oszukuj mnie, wiem, że nie możesz.
- Mogę.
- Rozmawiasz z wilkiem Czasu, jedną z moich mocy jest czytanie w myślach.
- Moją mocą jest kradzież wspomnień, chcesz tego?
- STOP!
Popatrzyłam na niego.
- Zgodnie z kodeksem, na terenie danej watahy można przebywać 24 godziny.
- Wiem.
- Łamiesz prawo.
- Co mam zrobić, abyś się odczepiła?
- Powiedz prawdę.
- Nie mogę. Jeśli mi pomożesz, odejdę stąd lub stanę przed Alfami.
- Nie jestem Medykiem.
Nagle basior wstał. Był większy ode mnie i to bardzo. Jak leżał wydawał się być okruszkiem.
- Wystarczy, że powiesz mi gdzie mogę się umyć.
Skinęłam głową i poszłam w stronę Doliny Mrocznej Strugi. Znajdowało się tam miejsce do którego nikt nie zagląda, oprócz mnie.
***
- To jest jedno z najpiękniejszych miejsc jakie widziałem.
- Też tak na początku myślałam.
- Ale?
- Nie ma ale. Co tak własciwie tu robisz?
- Oprócz tego, ze choruję to nic.
- Czemu byłeś cały w krwi i dlaczego nie mogłeś wstać?
- Ej, ej ej, o co Ci chodzi? Nawet Cię nie znam, a...
- Longma, Omega, Goniąca.
- Jestem chory, nie twoja sprawa na co.
***
Spotykałam się z Oleandrem codziennie. Odzyskiwał siły, mimo to nadal był słaby, czułam to...
Stał się dla mnie kimś bliskim, otworzyłam się przed nim, a on przede mną. Mimo to nadal nie wiem co mu jest. Usiadłam nieopodal małej jaskini i czekałam na niego. Zazwyczaj zjawiał się po chwili, ale teraz go nie było. Postanowiłam się napić. Stałam nad jeziorem, kiedy jego lustro się zruszylo. Z wody wyskoczył basio, przewracając mnie na plecy. Zaskomlałam. Szybko ze mnie zeskoczył, a z jego oczu znikneła radość.
- Przepraszam.
- Nic się nie stało, ja... Przestraszyłam się tylko.
- Na pewno?
- TAK.
Oleander? Takie dziwne ale jest...