Dziwnie się czułam... tak jakby inaczej... nie byłam w stanie znieść tego uczucia i poszłam tam, gdzie czułam się zawsze lepiej, do lasu. Przeznaczając się wzdłuż strumyka, słyszałam czyjeś sapanie za moimi plecami, szybko się odwróciłam i w mgnieniu oka napięłam łuk i już szykowałam się do strzału, lecz nikogo tam nie było.
- Kurde... - powiedziałam. Odwróciłam się i szłam dalej. Rzeka wydobywała z siebie piękny szum, uwielbiałam ten dźwięk. Zamknęłam oczy i wsłuchiwałam się w to, co woda miała mi do powiedzenia, dla niektórych mogło się to wydawać idiotyczne, ale wydaje mi się, że każdy ma w sobie coś dziwnego i innego.
Ayra miała tak wiele razy, niezbyt się tym przyjmowała, że może być inna, ale jakby ktoś teraz jej przeszkodził to nieźle by się wkurzyła. Usłyszała taki szelest jak ostatnio, i zrobiła to co wtedy, napięła łuk i się odwróciła, lecz nikogo tam nie było.
- Co jest ku*są! - krzyknęłam na cały głos.
Przecież słyszałam czyjeś sapanie - pomyślałam i po chwili namysłu się uśmiechnęłam, co powoli przemieniało się w śmiech.
- Tak myślałam... wiedziałam, że przyjdziecie... - rzekłam i czekałam na odpowiedź od strony moich przyjaciół.
- Mamy nadzieję, że się cieszysz... - szeptały. Niebo się zachmurzyło i zbierało się na deszcz. Odłożyłam łuk i odpowiedziałam.
- Jak nigdy...
Usłyszałam szelest, tylko one się tak poruszały, tak zgrabnie i tak cicho, najwyraźniej chciały mi się pokazać, choć jeszcze ich nie zapomniałam.
- Em... Ayra? - rzekł jakiś ciepły głos.
Odwróciłam się i zauważyłam postać wilka.
Wilku o miłym głosie? Odpiszesz mi?