- Mów o co Ci chodzi! - Wykrzyknęłam, jej zachowanie mnie denerwowało.
- Nie, nic takiego.
- AHA, WIDZĘ!!!
- No bo... boję się Alfy watahy, w której się wychowałam... było tam źle, bardzo źle...
Słowa wadery mnie zastanowiły. Usłyszałam szelest i chichot dochodzący z krzaków.
- Wyłaźcie, nie macie się czego chować, i tak was widzę - powiedziałam przymilnym tonem.
- Och... droga Ayro, znowu wzięłaś jakiegoś wilka w swojej obronie?! Zaczynasz mnie irytować!!! - Wykrzyknął wilk o ciemnym umaszczeniu. Byłam pewna, że Ci dwoje to lisy, które chichotały i szeptały między sobą.
- Ja byłam tylko z nią na spacerze! Po za tym nie należę już do twojej watahy - powiedziała wyzywającym tonem wadera.
- Irytujesz mnie - odpowiedział... nie zauważył, że moje oczy z każdą sekundą stają się czerwone, a po ziemi wiją się czarne macki demonów.
- A Ty irytujesz mnie! - Wykrzyknęłam - Demony do dzieła! - po moich słowach, moi słudzy rzucili się na basiora....
Ayra? (Przepraszam, że tak długo musiałaś czekać ;3)