1 stycznia 2017

Od Nathing cd. Luma

Luma miała dobry pomysł, więc zrobiliśmy jak powiedziała. Z poprzedniej kryjówki zabraliśmy prowiant i inne rzeczy, aby wrócić do tamtej, nakarmić szczeniaki i przenieść się do kolejnej. Luma chciała poszukać daleko stąd, ale nie zgodziłam się. Mieliśmy pilnować centrum. W końcu znaleźliśmy jamę o wąskim wejściu na wysokości około dwóch metrów. Zaklęciem wykułam w ścianie schody, które pojawiają sie jedynie kiedy wypowie się magiczne słowo, a mianowicie åōėç.
Dopilnowałam, aby wszystko zostało zrobione. Szczenięta pochłonęły skromną kolację i wykąpały się w rzece - z tym też było trochę roboty, bo bardzo łatwo mogłyby się utopić, paść ofiarą potwora albo chociażby przeziębić. Kiedy dzień się zakończył a wejście do jamy zostało szczelnie zamknięte padłam na ziemię.
- Co z wartą? - spytała roztropnie Luma.
- Nie będę spała - odpowiedziałam, nie podnosząc się.
I tak minął dzień. Leżałam przy zastawionym głazem otworze wejściowym, a jamę oświecały ukryte głębiej pochodnie. Maluchy spały, czasem mamrocząc coś przez sen, a Luma i Leloo zaszyli się gdzieś w kątach. Myślałam nad naszym położeniem. Trzeba szybko zdobyć jakieś pożywienie. Dlaczego od tak dawna nie zawitał tu żaden posłaniec? Niepokoiło mnie to.
Może udałoby nam się wyruszyć na polowanie. Młode zostałyby pod czyjąś opieką albo poszły z nami. Poszły z nami albo zostały same z jednym obrońcą... Co gorsze?
- Nathing? - usłyszałam.
Obróciłam się. No tak. Luma też jeszcze nie spała.
<Luma? Wiem, strasznie krótkie>

Większość obrazków i zdjęć umieszczonych na blogu nie jest naszego autorstwa.

Proszę o nie kopiowanie treści z bloga w celach własnych bez wiedzy administratorki.

Szablon wykonała Fragonia dla bloga
Sisters of The Template