- Zostaw to, on i tak tego nie weźmie!- wrzasnęłam do Itana. Nie posłuchał mnie i został tam na dole. Stwór był już przy nim.
- Teraz, albo go rozszarpie.- mruknęłam. Skoczyłam na grzbiet tego tworu natury, przy tym raniąc go dotkliwie. Itan schował rubin i pomógł mi pozbyć się tego dinolwa. On rozszarpał mu pysk, ja plecy, a to co zostało nie prezentowało się ładnie.
- Zgłupiałeś do reszty!?- teraz pora na mały wykład.- Mogłeś zginąć!
- Wiele razy ocierałem się o śmierć.
Chyba nie przemówię mu do rozsądku...
- Możesz oddać mi moją własność?- klejnot nie był mi potrzebny, ale moja duma podpowiadałam mi, żebym go odzyskała.
- Ekhem... Ja... Yyyyy...
- No co, Itanie? Aż tak cię onieśmielam? - zapytałam się z nutą złośliwości w głosie.
- Nie, ale... Skąd znasz moje imię?
- Czytam w myślach każdemu, nawet, jeśli nie chcę. - teraz zaczęłam przeklinać się w duchu, bo nie chciałam nikomu mówić o tym, co otrzymałam w darze od ojca.
- A co do rubinu...
- Dobra, masz. I tak był twój... - oddał mi kamień z tęsknym wyrazem twarzy.
- Teraz musimy sprzątnąć tą śmierdzącą kupę mięcha.- spojrzałam na dinozauro lwa z obrzydzeniem. W tej samej chwili rozległo się wycie. Itan zwiał, zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć. A ja wiedziałam, do kogo należało.
Itan?