Obudziłem się w swojej jaskini, cały w bandażach. Nie było nikogo. Starałem się wstać, odszukać Ines. Mam tylko nadzieje, że nic jej nie jest. Po paru minutach byłem już w centrum. Nagle podbiegł do mnie Beast.
- Hola, hola! A ty dokąd?
- Gdzie jest ...
- Spokojnie, nic jej nie jest, a ty powinieneś odpocząć.
- Muszę ją zobaczyć! - chciałem się wyprostować, pokazać że wszystko w porządku, ale wyszło tak, że prawie się przewróciłem. Podparł mnie Beast.
- Luma pomóż mi!- przybiegła i ona, potrzymali mnie z obu stron
- Zanieśmy go do jaskini.
Czułem się jak głupek. Jednak w myślach dziękowałem im za pomoc. Odnieśli mnie do domu i położyli na materacu (trzeba wiedzieć, że materac zwinąłem jednemu człowiekowi, w ramach rekompensaty).
- Co się stało? Tam w jaskini...
- Mieliście szczęście, że Uro był w pobliżu.
Tak, szczęście... Czasem myślę, czy nie bardziej pecha. Jednak nadal nie wiedziałem co z Ines.
Ines?