- Twoja matka mnie zatrzymała - usiadłam w gronie. Dam mu spokój, a przynajmniej na razie. Basior wywrócił oczami i jeszcze raz powtórzył plan działania.
- Nocta, ty zaczniesz tu - wskazał łapą. Bla, bla, bla... nienawidzę, gdy ktoś mi rozkazuje.
- Mhm - mruknęłam. Popatrzyłam, ziewnęłam i tak dalej. Gdy było wszystko obgadane, ruszyliśmy przed siebie. Pierwsze metry szłam obok Ascrifice'a. Szliśmy w milczeniu. Ja nienawidzę go, on nienawidzi mnie. Nasi towarzysze ruszyli w inny region lasu.
- Znaleźć, zabić, wytępic - powiedział Ascrifice. Wciąż szłam w milczeniu. W takich misjach, lepiej być cicho. Ascrifice popatrzył na mnie chyba lekko zaskoczonym wzrokiem.
- Co? - mruknęłam, patrząc na niego kątem oka. Ten znów zaczął iść przed siebie. Zmieniłam się w cień i zaczęłam skakać po drzewach w cienistej formie, dzięki czemu nie byłam słyszalna. Zobaczyłam po jakimś czasie, że nasi współpracownicy mieli kłopoty.
- SKRZYDŁO 5! - złapałam Ascrifice'a i teleportowałam nas do miejsca, gdzie ich widziałam. Natychmiast się przegrupowaliśmy. Głucholce... Było ich dość sporo, ale dzięki temu, że mieliśmy opanowane nasze umiejętności, szybko pokonaliśmy stwory.
- Macie farta, że was zobaczyłam - fuknęłam, nie czekając na podziękowania.
Ascrifice? Mówiłam że może być krótkie