- Ekhem - usłyszałam wymowne chrząknięcie wadery i zdałam sobie sprawę, że od dłuższego czasu siedzę na jej grzbiecie
- A tak!
Zeszłam zakłopotana i popatrzyłam na nią. Co powinnam teraz zrobić?, myślałam gorączkowo. Odejść jak gdyby nigdy nic? Najzwyczajniej w świecie podziękować? Oddalić się w swoją stronę? Zaprosić ją od siebie? Yuko była raczej zasadnicza, mogłaby to uznać za przejaw głupoty z mojej strony, bo w końcu, jakby nie patrzeć, mamy wojnę.
- Ten... - zacięłam się niezręcznie - Może byś mnie odwiedziła? No wiesz... Tak po wojnie??
- Em... Dobrze, mogę - Yuko wydawała się być trochę zaskoczona moją śmiałością, zwłaszcza, że pokłóciłyśmy się dawno temu i nie do końca sobie ufałyśmy.
- Idziemy? - zapytała Yu
- Ale gdzie? - nie rozumiałam
Ona uniosła brew.
- Potwory się same nie zabiją.
- No tak - poczułam się bardzo głupio
Po raz kolejny przejawiam tchórzostwo i było mi wstyd. Nigdy zresztą nie należałam do szczególnie odważnych wilków. Ruszyłam za Yuko, najchętniej jednak, zostałabym gdzieś w jakiejś bezpiecznej jaskini by przeczekać całą tą wojnę.
Yuko? :3