- Oj tam. - przewróciła oczami.
- Podejdę do niego, ty tu zostań.
- Czemu ja mam zostać?! - oburzyła się.
- Bo ciebie się przestraszy. Ja mówię w ich języku. Kto tu jest wilkiem natury? Ja czy ty? - szepnąłem.
- Ale mówiłeś że drewna...
Powoli podszedłem do czarnego jelenia i dokładnie mu się przyjrzałem. Zamieniłam z nim kilka słów w jego języku, po czym sprawiłem, że przy jego kopytach wyrosła soczysta trawa.
- I co? Co powiedział? - spytała Lira
- Spytałem się go, czemu jest czarny, a ten odpowiedział, że jest czarny bo ma ochotę... Podejrzewam, że to jakaś rzadka odmiana. Może sprawdźmy w bibliotece.
- Dobra, chodźmy.
Na miejscu okazało się, że w żadnej z ksiąg nie ma nic o czarnych jeleniach. Postanowiliśmy go obserwować. Przez resztę dnia obserwowaliśmy każdy jego krok. Pod wieczór zauważyłem, jak skubie jagody z krzaka.
- No jasne! Jak ja mogłem o tym zapomnieć!
- O czym? - spytała.
- O fructus nocte!
- Czym? - Fructus nocte, inaczej zwane owocami nocy. Wyglądem przypominają jagody. Po ich zjedzeniu futro przybiera czarną barwę na dwanaście godzin. Mają niepowtarzalny smak. Temu jeleniowi najwyraźniej zasmakowały. Spróbuj. - powiedziałem zrywając kilka z krzaka obok nas.
Wadera wzięła jedną do ust i połknęła. W jednej chwili jej grzywka zmieniła barwę. Chyba jej zasmakowały, bo jadła jedną po drugiej. Jej futro coraz bardziej się ściemniało, aż w końcu była cała czarna. Ja też kilka zjadłem.
- A ty czemu się nie zmieniasz?
- Nie mam futra. Najwyżej moje poroże lekko się przyciemni, ale czarne nie będzie.
- O! Spójrz jaki piękny kwiat! - krzyknęła wskazując na granatowy kwiatek. - A jaką fikuśną nazwę on ma?
- A to akurat krokus. - zaśmiałem się. - Rosną wczesną wiosną i są bardzo piękne, ale ich piękno nie może się równać z twoim. Po chwili dotarło do mnie co właśnie powiedziałem. Pewnie musiałem teraz wyglądać jak dojrzały burak.
Lira? >.<