- Ines... ja... - patrzyła na mnie z nadzieją, ale... - ja... ja...
W tej chwili ja musiałem jej powiedzieć.
- Posłuchaj...
- Słucham.
- Wiesz... ja... nie mogę.
Spojrzała na mnie, odsunęła się trochę, dając mi odetchnąć. Wziąłem wdech, rozglądnąłem się po okolicy i spojrzałem na nią.
- Nie mogę... ja... nie potrafię... ty wiesz... ale ja...
- Co... co ty mówisz...? - widziałem, jak łzy napływają jej do oczu.
- Nie dam rady... znasz prawdę... nie... nie mogę cię narazić przez własną głupotę. Będzie... będzie lepiej... jak się... - nie mogło mi przejść to słowo przez gardło - się... już nie spotkamy.
Łzy jej spływały po policzkach. Widziałem, że jej sprawiłem ból. W moim sercu również została pustka. Wilczyca jednak przyjęła groźną minę, a zarazem wyglądała jakby się podała.
- Więc tak... tak chcesz to zakończyć... tak po prostu...
- Ines...
- Przestań! To nic nie da... Nie chce twoich wytłumaczeń... słuchać twojego żalu... tylko pytam... "Czemu?".
- Bo... bo... nie równy jest anioł demonowi...
Chyba zrozumiała, ale nie chciała wiedzieć. Popatrzyła na mnie, przez zapłakane oczy. Nic więcej nie powiedziała. Odwróciła się i pobiegła przed siebie. Nie miałem siły by ją zatrzymać...
Przepraszam...
Koniec serii tych opowiadań.