- Czemu się tak rozglądasz? - spytał Dark, który szedł obok mnie - Obawiasz się ataku?
- Nie... - mruknęłam i nie dokończyłam, bo właśnie zauważyłam jelenia. Moje oczy na sekundę zabłysły i już leżał martwy.
- Co ty mu zrobiłaś?
- Odebrałam mu życie - odparłam, przenosząc mocą zdobycz na swój grzbiet.
- Ale jak?
- Dosłownie.
Ruszyliśmy dalej.
- A co do ataku, to powinieneś się go obawiać - odezwałam się - Trwa wojna.
- Wiem.
- Walczymy z potworami, a nie inną watahą, tak jak myślałeś.
- Co do tego w lesie... to ja na ciebie skoczyłem. Zwyczajnie nie wyhamowałem. A uzdrowicielce powiedziałem... Nie chciałem wylecieć z watahy, okej?
- Żebyś wiedział, jak się zwijała ze śmiechu kiedy mi o tym opowiadała - uśmiechnęłam się nieco złośliwie.
- Haha - burknął - Ciekawe co ty byś powiedziała. Może że napadła na mnie banda potworów i jakoś nie zdążyłaś pomóc? - spytał ironicznie.
- Lepiej. Że ugryzł cię Głucholec - znów się uśmiechnęłam, ale nie zrozumiał. No tak, nie wiedział co to jest.
Po chwili dodałam już poważniej:
- Jeśli chcesz to mam w centrum księgę z opisami wszystkich potworów. Wiesz w ogóle w którym jesteś oddziale?
No tak. Niczego nie wiedział.
- Jesteś głodny? - zapytałam - Możesz wstąpić do nas na obiad. W końcu spłoszyłam ci zwierzynę. Pokażę ci przy okazji tą księgę i sprawdzę w którym jesteś oddziale.
<Rider? Wstąpisz na jelonka?>