- Co się stało i gdzie jesteśmy? - wyszeptałam.
- Jesteśmy niedaleko watahy - powiedział Raiden.
- To dobrze - uśmiechnęłam się lekko. Było mi dziwnie ciepło jak na taką pogodę.
- Raiden? - popatrzyłam na basiora.
- Tak?
- Czy tobie też jest tak ciepło? - zapytałam cicho.
- Ni... tak - widać, że coś ukrywa. Nie miałam zamiaru dopytywać się o to, i tak było mi coraz zimniej. Po chwili zaczęłam trząść się z zimna. Wtuliłam się w futro basiora.
- Już niedaleko - powiedział. Słyszałam, że jest wyczerpany. Walczył, gdy zemdlałam? Może. Pogoda nadal nam nie sprzyjała. Śnieg padał, a wiatr wiał coraz mocniej. Raiden nagle zmienił kierunek marszu. Zaczęłam powoli rozpoznawać teren watahy. Cieszyłam się w duchu, ale nie miałam siły, by to pokazać. Jedynie co udało mi się zrobić to lekko się uśmiechnąć. Raiden zaczął szybciej iść. Po paru minutach znaleźliśmy się w jaskini medyka. Raiden powoli położył mnie na ziemi, a sam usiadł obok.
- Co się stało? - zapytała medyczka, oglądając mnie.
- Zaatakowały nas drageniry, upadek z wysokości do wody i bardzo niska temperatura - powiedział mój towarzysz.
- Głęboka rana, hipotermia, bandaż do wymiany... - mamrotała medyczka.
- Wyjdzie z tego? - zapytał basior.
- Tak. - popatrzyła na Raidena. - Ty też musisz odpocząć. Raiden popatrzył na nią.
- Jak chcesz. - powiedziała. Medyczka wiedziała, o co chodzi Raidenowi. Popatrzyłam na Raidena.
- Musisz odpocząć. - powiedziałam cicho, ale stanowczo.
- Yyyyy, nie mogę cię tu zostawić samej - basior położył się obok mnie. Medyczka zmierzyła mi temperaturę, ciągle mamrocząc coś pod nosem. Gdy zaczęła zdejmować mi bandaż, moją ranę przeszył okropny ból. Zaskomlałam cicho. Raiden położył głowę blisko mojej.
- Będzie dobrze - wyszeptał. Kiwnęłam głową na znak, że rozumiem. Gdy medyczka zdjęła bandaż i odkaziła mi ranę, założyła mi nowy.
- No, teraz żadne paskudne zakażenie się tam na wedrze- powiedziała medyczka jak do szczeniaka.
- Nie jestem szczeniakiem - wyszeptałam. Medyczka widocznie to usłyszała, bo zaśmiała się cicho.
- Taki żart - powiedziała z uśmiechem. - Teraz musisz odpocząć. Przykryła mnie kocem. W jaskini i tak było ciepło. Raiden leżał obok mnie. Wtuliłam się w jego futro.
- Dziękuję - powiedziałam cicho. Byłam zmęczona. Położyłam głowę na jego łapach i zasnęłam.
- Jesteśmy niedaleko watahy - powiedział Raiden.
- To dobrze - uśmiechnęłam się lekko. Było mi dziwnie ciepło jak na taką pogodę.
- Raiden? - popatrzyłam na basiora.
- Tak?
- Czy tobie też jest tak ciepło? - zapytałam cicho.
- Ni... tak - widać, że coś ukrywa. Nie miałam zamiaru dopytywać się o to, i tak było mi coraz zimniej. Po chwili zaczęłam trząść się z zimna. Wtuliłam się w futro basiora.
- Już niedaleko - powiedział. Słyszałam, że jest wyczerpany. Walczył, gdy zemdlałam? Może. Pogoda nadal nam nie sprzyjała. Śnieg padał, a wiatr wiał coraz mocniej. Raiden nagle zmienił kierunek marszu. Zaczęłam powoli rozpoznawać teren watahy. Cieszyłam się w duchu, ale nie miałam siły, by to pokazać. Jedynie co udało mi się zrobić to lekko się uśmiechnąć. Raiden zaczął szybciej iść. Po paru minutach znaleźliśmy się w jaskini medyka. Raiden powoli położył mnie na ziemi, a sam usiadł obok.
- Co się stało? - zapytała medyczka, oglądając mnie.
- Zaatakowały nas drageniry, upadek z wysokości do wody i bardzo niska temperatura - powiedział mój towarzysz.
- Głęboka rana, hipotermia, bandaż do wymiany... - mamrotała medyczka.
- Wyjdzie z tego? - zapytał basior.
- Tak. - popatrzyła na Raidena. - Ty też musisz odpocząć. Raiden popatrzył na nią.
- Jak chcesz. - powiedziała. Medyczka wiedziała, o co chodzi Raidenowi. Popatrzyłam na Raidena.
- Musisz odpocząć. - powiedziałam cicho, ale stanowczo.
- Yyyyy, nie mogę cię tu zostawić samej - basior położył się obok mnie. Medyczka zmierzyła mi temperaturę, ciągle mamrocząc coś pod nosem. Gdy zaczęła zdejmować mi bandaż, moją ranę przeszył okropny ból. Zaskomlałam cicho. Raiden położył głowę blisko mojej.
- Będzie dobrze - wyszeptał. Kiwnęłam głową na znak, że rozumiem. Gdy medyczka zdjęła bandaż i odkaziła mi ranę, założyła mi nowy.
- No, teraz żadne paskudne zakażenie się tam na wedrze- powiedziała medyczka jak do szczeniaka.
- Nie jestem szczeniakiem - wyszeptałam. Medyczka widocznie to usłyszała, bo zaśmiała się cicho.
- Taki żart - powiedziała z uśmiechem. - Teraz musisz odpocząć. Przykryła mnie kocem. W jaskini i tak było ciepło. Raiden leżał obok mnie. Wtuliłam się w jego futro.
- Dziękuję - powiedziałam cicho. Byłam zmęczona. Położyłam głowę na jego łapach i zasnęłam.
Raiden? c: