W tym samym momencie zrozumiałem, jaki to był głupi pomysł. Kryształ jest z kosmosu, więc zwykłymi metodami go nie wyciągną. Trudno będzie się go pozbyć. Ale powinniśmy spróbować dowiedzieć się czegoś na ten temat. Możliwe, że coś przede mną ukrywa. Nie będę go przecież zmuszać do mówienia. Jednak to coś musi mieć głębsze podłoże. Nic tak z siebie nie wrasta komuś w łapę. Może on nie do końca chce się tego pozbywać. Możliwe, iż to bardzo przypomina mu rodzinne strony i nie chce tego zostawiać, aby nie zapomnieć. Tylko czego nie zapomnieć... Albo kogo... Życie jest trudne.
- Chcesz się czegoś o tym dowiedzieć, prawda? - zapytałem.
- Yhm - wilk przytaknął.
- Więc spróbujmy coś znaleźć - wstałem.
- Gdzie chcesz zacząć szukać?
- Wszędzie - spojrzałem na Laurena - A najlepiej będzie jak zaczniemy od biblioteki.
- Raczej nie będzie tam rzeczy na ten temat.
Popatrzyłem na wilka. Nie dowierzał moim słowom. Zresztą ja też nie do końca byłem przekonany co do nich. Mimo to chciałem spróbować. Zrobiłem w tył zwrot i odszedłem. Zostawiłem Laurena samego. Może jak pomyśli nad całą sytuacją, sytuacja się poprawi lepiej. Szedłem przed siebie w nieznanym mi kierunku. Mimo tego, iż zostałem oprowadzony po terenach watahy. Nadal nie znałem ich zbyt dobrze. Postanowiłem skręcić w lewo. Nie było tam wydeptanej dróżki. Jednak bez problemu można było tamtędy przejść. Idąc przez las, słyszałem śpiewy ptaków. Wydawały się one nie do końca wyraziste. Jednak nie przejmowałem się tym zbytnio. To nie pierwszy raz. Już wiele razy czułem jak coś, przejmuje nade mną kontrolę lub ,,wyrzuca" mnie z ciała. Pewnym krokiem skręciłem na
dróżkę. Mogłem nią dojść do kroniki. Chciałem znaleźć informacje na temat Laurena oraz jego historii. Nie byłem wścibski. Jednak chciałem poznać szczegóły. Ciekawe czy dopuszczą mnie do notatek o nim. W chwili, gdy stanąłem przed kroniką, usłyszałem kroki za sobą.
Laufey??