12 marca 2019

Od Victorii CD Taiyō

Wtulałam się w waderę i płakałam. Wylewałam moje emocje. Mój żal, smutek, tęsknotę i gniew na samą siebie. Po jakiś dziesięciu minutach zaczęłam się uspokajać. Z oczu przestały lecieć mi łzy, oddech stała się łagodniejszy i unormowany. Powoli odsunęłam się od wilczycy.
- Dziękuję - wyszeptałam, a Taiyo lekko się uśmiechnęła.
- Dokąd idziemy? - spytała.
- Tam, gdzie nas łapy poniosą...

*dwa dni później*

Taiyo i ja polowałyśmy na jelenia błękitnego. Jest nieco mniejszy od normalnego, ale jego krew ma regenerujące właściwości. Ja robiłam za goniącego, a Taiyo za atakującego. Po kilku minutach pościgu zwierzę się zmęczyło, a wadera zwinnie podgryzła mu gardło. Posiliłyśmy się i chwilę odpoczęłyśmy.
- Idziemy dalej na południe, czy gdzieś skręcamy? - spytałam.
- Słyszałam, że na zachodzie jest dżungla. Potrzebuję stamtąd pewną rzecz - odpowiedziała. Pokiwałam głową na tak i wstałam. Skupiłam się na położeniu słońca i ruszyłam w odpowiednim kierunku. Zauważyłam, że ziemia robi się coraz bardziej zmarznięta, a powietrze coraz mocniej kuje w płuca. Nagle straciłam grunt pod łapami. Zaczęłam krzyczeć. Wpadłam na ścianę i uderzyłam się mocno w prawe skrzydło. Moje ciało bezwładnie odbiło się od tejże ściany, bym po chwili dostała czymś w głowę. Gdy w końcu spadłam na sam dół, pojawiły mi się mroczki przed oczami. Usłyszałam jeszcze:
- Vi gdzie... AAAAA! - i odpłynęłam.

Taiyō?
Gdzie wylądowałyśmy? Masz jakiś ciekawy pomysł? Dużo weny życzę! ;)

Większość obrazków i zdjęć umieszczonych na blogu nie jest naszego autorstwa.

Proszę o nie kopiowanie treści z bloga w celach własnych bez wiedzy administratorki.

Szablon wykonała Fragonia dla bloga
Sisters of The Template