- Dziękuję - wyszeptałam, a Taiyo lekko się uśmiechnęła.
- Dokąd idziemy? - spytała.
- Tam, gdzie nas łapy poniosą...
*dwa dni później*
- Idziemy dalej na południe, czy gdzieś skręcamy? - spytałam.
- Słyszałam, że na zachodzie jest dżungla. Potrzebuję stamtąd pewną rzecz - odpowiedziała. Pokiwałam głową na tak i wstałam. Skupiłam się na położeniu słońca i ruszyłam w odpowiednim kierunku. Zauważyłam, że ziemia robi się coraz bardziej zmarznięta, a powietrze coraz mocniej kuje w płuca. Nagle straciłam grunt pod łapami. Zaczęłam krzyczeć. Wpadłam na ścianę i uderzyłam się mocno w prawe skrzydło. Moje ciało bezwładnie odbiło się od tejże ściany, bym po chwili dostała czymś w głowę. Gdy w końcu spadłam na sam dół, pojawiły mi się mroczki przed oczami. Usłyszałam jeszcze:
- Vi gdzie... AAAAA! - i odpłynęłam.
Taiyō?
Gdzie wylądowałyśmy? Masz jakiś ciekawy pomysł? Dużo weny życzę! ;)