24 marca 2019

Od Faith cd. Rena


- Oprowadzisz mnie po reszcie ogrodu?
- Jasne, chętnie pokaże Ci resztę. - ucieszyła się jeszcze bardziej i zaczęła oprowadzać jej towarzysza po swojej pracowni.
Przez okna wpadało blade, ale radosne światło słoneczne. Zieleń była głównym bohaterem tego miejsca, wylewała się z okien, popękanych ścian, donic umocowanych pod sufitem. Długie pnącza ziół, kwiatów i zwykłych ozdobnych roślin oplatały niemal wszystko, co się dało. Idąc dalej murowane ściany ustępowały wolnej przestrzeni. Poczuł jakby przeniósł się do innego świata. W sumie to tak było. Uniósł głowę do góry i zamiast betonowego, spadzistego sufitu ujrzał niebo. Zachwycony Ren brnął z Faith dalej wgłąb dzikiego ogrodu. Na samym początku, zaraz przy wyjściu z głównego budynku rosły drzewka owocowe. Pomimo tego, że zbliżała się zima gałęzie drzewa nadal uginały się od ciężaru plonów. Po drodze minęli jeszcze jabłonie, śliwy oraz gruszki. Na samym końcu, w najbardziej
osłonecznionym miejscu rosły cytrusy. Oczywiście w pracowni nie było jedynie zwykłych roślin. Roiło się również od takich okazów jak Dyptan, Skrzeloziela czy nawet Jadowitej Tentakuli. Tak, niebezpieczne rośliny również miały swoje miejsce w tym wspaniałym ogrodzie.
- Co znajduje się za tamtymi drzwiami? - zapytał ciekawski Ren.
- Rośliny, z którymi niedoświadczeni nie powinni mieć styczności. Są zbyt niebezpieczne, nie będziemy tam wchodzić.
Ren kiwnął głową na znak, że rozumie. Skręcili w prawo, a tam zastali gaj herbaciany, Wanilię, kilka Cynamonowców oraz Pigwę. Zachwycali się każdym nowym zapachem. Kolejny raz skręcili w prawo. Wkroczyli w sekcję typowo kwiatową. Tulipany, Arenarie, Peonie, Ginatie i inne które miały coraz to trudniejsze nazwy. Pojawiły się również motyle i pszczoły, co oznaczało, że gdzieś w gąszczu musiał być ukryty ul.
- To już wszystko. Dalej poza ogrodem w mojej pracowni znajduje się gabinet alchemiczny. Jak widzisz nie jestem tylko zielarką.
- Posiadasz bardzo interesujący fach. A ogród... naprawdę jest oszałamiający.
- Tak... to moja pasja. Tutaj wszystko żyje.
Wrócili do głównej części pracowni nadal po drodze zachwycając się nad pięknem ogrodu. Gdy Faith podeszła do jednego z okien dostrzegła pierwsze oznaki zbliżającej się zimy. W końcu przyszedł tak długo wyczekiwany przez nią dzień. Ziemia już dawno zamarzała, a zimne powietrze hulało po terenach watahy, ale dziś pojawiły się pierwsze płatki śniegu.
- Ren! Spójrz!
- Pierwszy dzień zimy. - odpowiedział i uśmiechnął się, gdy podszedł do okna, za którym prószył śnieg.
Faith spojrzała na niego znacząco i zaczęła biec w stronę wyjścia. Wybiegła na zewnątrz by przywitać nową porę roku i rozkoszowała się dotykiem płatków śniegu na jej ciele, które tak do niej pasowały. Ren od razu wybiegł za nią i widać było, że też mu się bardzo podoba, jednak wywodziło się to z innych powodów niż miała Faith. Wilczyca dotknęła go łapą, odskoczyła i pochyliła się przednią częścią ciała do podłoża.
- Gonisz! - krzyknęła i zaczęła uciekać, przy czym wesoło chichocząc. Zaintrygowany basior przystał na zabawę i pobiegł za nią. Brykali i gonili się ze sobą wzajemnie, co chwila zamieniając się rolami goniącego i uciekającego. Przyszła znów pora na ucieczkę Faith przed Renem. Chowała się po drzewach i krzewach, a on musiał ją tropić. W końcu dotarli do miejsca, w którym znajdował się staw o całkiem sporej przestrzeni. Faith zbliżyła się do niego. Kiedy jej łapy zetknęły się z wodą, zaczęła ona pod nią zamarzać, a po chwili cały staw był pokryty grubym lodem. Zrobiła parę kroków w przód, by znaleźć się na środku, po czym obróciła się w stronę jej tropiciela.

Ren?

Większość obrazków i zdjęć umieszczonych na blogu nie jest naszego autorstwa.

Proszę o nie kopiowanie treści z bloga w celach własnych bez wiedzy administratorki.

Szablon wykonała Fragonia dla bloga
Sisters of The Template