- Widzę. – wydusiła z siebie cicho, po dłuższej chwili wpatrywania się w siebie. Jednak łapą wykonała gest, który oznaczał, by zszedł z niej i pozwolił jej wstać. Tak zrobił, a ona się podniosła. – Moje futro jest tylko w gorszym stanie. – zwróciła mu uwagę z przekąsem. – Lepiej jeśli pójdę się wykąpać.
- Taa… wiem jak bardzo o nie dbasz.
- Tobie też by się przydała kąpiel. – wskazała łapą na jego ubrudzoną od ziemi sierść, ale nie było to tak bardzo zauważalne jak u niej w końcu jego umaszczenie było w kolorach brązu, a jej śnieżnobiałe.
- Może i masz racje. – spojrzał po sobie. - Chodźmy.
Ruszyli w stronę ich jaskini. W niej, w jednym z pomieszczeń znajdowało się całkiem spore źródło wody, z którego można było pić, ale i jednocześnie się kąpać. Spacerując tak Faith intensywnie rozmyślała o przyjemnej kąpieli, ale także uzmysławiała sobie w głowie kolejny plan na pułapkę, żeby znów podroczyć się z Whisem i tym razem wygrać.
- O czym tak myślisz? – zapytał zaciekawiony. – Tylko nie odlatuj jak zwykle. – zaśmiał się pod nosem.
- O niczym ważnym. – uśmiechnęła się do niego zadziornie.
- Już ja znam ten uśmiech. Coś knujesz.
- Nieprawda. – zrobiła niewinną minę.
- Się okaże.
***
Wskoczyła na półkę skalną, a Whis tuż za nią, po czym zapuściła się w głąb pieczary.
- Masz jakieś życzenia na dzisiaj? Który rodzaj z mikstur do kąpieli wolisz? - zapytała go wchodząc do swojej prywatnej pracowni alchemicznej, znajdującej się gdzieś dalej w jaskini.- Może ten z kwiatów Nagietka… i tak dalej? – potrafił powiedzieć tylko tyle. Jedynie Faith znała cały skład eliksirów. A zwłaszcza jej wykonania. Akurat ten składał się z pestek moreli, nasion Inu, korzenia Cykorii, z ziela Pięciornika Gęsiego i tak jak powiedział Whis: z kwiatów Nagietka. Wszystko to działało bardzo dobrze na ich włosie. Składniki były bogate w witaminy, nawilżały, i działały łagodząco na skórę. Woda nadal była zdatna do picia i nawet jej smak zmieniał się wraz z użyciem danej substancji i zależało to od jej składu. Za każdym razem, gdy kąpiel dochodziła końca i minął pewien czas, woda powracała do swojego dawnego naturalnego stanu.
Gdy Faith wróciła wraz z pomarańczowym flakonem obwiązanym liną, którą trzymała w pysku, Whis był obrócony do niej tyłem i patrzył się na strumień wody. Czekał na swoją przybraną siostrę. Uznała, że jest to idealny moment na swoją małą zemstę, którą planowała podczas drogi do domu. Nagle w jednym momencie rozpędziła się i jak grom z jasnego nieba wrzuciła go do chłodnej wody, słychać było tylko duży plusk, jego cichy okrzyk i śmiech wadery. Jednak ten się śmieje, kto się śmieje ostatni i Whis oczywiście wciągnął ją ze sobą a flakonik z eliksirem do kąpieli wpadł do wody i wylał się, w sumie zgodnie z planem, ale ciut za dużo, przez co było dużo piany i bąbelków.
- No ładnie. – skomentowała, gdy wynurzyła się z wody. – Cały flakon poszedł. I co my teraz zrobimy z tak dużą ilością piany? – spytała i zdmuchnęła mu pianę z nosa.
Whis?