Jest nieduża. Nabazgrano na niej pośpiesznie kilka zdań jej pismem - pismem Ariene. Pochylam się nad nią i odczytuję, dalej łudząc się, że to nic. Mogła po prostu poprosić mnie o dostarczenie jej następnych magicznych kamyków czy gryzącego zielska. Ale naprawdę musiała prosić mnie o mandragorę? Dalej dzwoni mi w uszach po jej pisku. Po chwili śmieję się na wspomnienie tej sytuacji. Śmiech urywa się, gdy dociera do mnie to, co napisała.
Chaster, przepraszam. Muszę odejść. Nie czekaj na mnie, proszę.
Odeszła.
Ariene odeszła beze mnie.
Patrzę na kartkę, nie rozumiejąc. Musi wrócić. Musi. Wiedziała, że będę na nią czekać. Nie mogła mi tego zrobić. Po prostu nie mogła. Może... może naprawdę wróci?
*~*~*