- Inanis. - odparła krótko, ale z uśmiechem.
Podeszłam do zbiornika wody, i upiłam łyk. Nowa patrzyła na mnie, czułam na sobie jej wzrok.
- Hmm? - mruknęłam, zwracając pomarańczowo-biały łeb w jej stronę.
- Mogłabyś mnie oprowadzić? Jestem tu od niedawna, i nie znam się za bardzo. - odparła bez zająknięcia.
- Nie ma tu zbytnio czego oglądać - po pysku przeszedł mi cień uśmiechu. - prawie wszystko zniszczyły smoki. Niedaleko jest bór, mogę Cię po nim oprowadzić. - po raz pierwszy okazywałam takie zaangażowanie w sprawę.
Inan kiwnęła głową i ruszyłyśmy przed siebie.
- Jakie masz zdolności? - zapytałam, gdy zaczęło przytłaczać mnie napięcie wiszące w ciszy pomiędzy nami.
In milczała. Wydawała się zamyślona. Trudno, zadam jej to pytanie później. Delikatny wietrzyk smagał moje futro, pod łapami chrzęściło runo leśne, a gdzieniegdzie trzeba było przeskoczyć przez powalone drzewa.
Inanis?