Ariene zaglądała do mnie wielokrotnie. Nigdy wcześniej nie rozmawialiśmy, ale czułem się dobrze w jej towarzystwie. Sprawdzała mój stan (nie)zdrowia. Męczyły mnie wyrzuty sumienia. Jako zastępca pierwszego oddziału nie musiałem robić zbyt wiele, ale obowiązki wzywały. Z dnia na dzień było ich coraz więcej, a Kesame upadała o wiele szybciej, niż powinna.
Szczenięta wymykały się do mnie codziennie w porze obiadowej, aby nakarmić ptaki, uwielbiały to robić, a zwierzęta o dziwo za nimi przepadały, nawet Bestia. Lecz w końcu ktoś musiał się zorientować, że ich nie ma. Od kilku dni czułem się na tyle dobrze, że z chęcią ucinałem sobie z nimi dość ciekawe pogawędki. Wydaje mi się, że nasze kontakty były lepsze. Leżałem pod ścianą wraz z Inveth i Hesherem. Seele jednym, krótkim zaklęciem otworzył klatki, a w tym samym czasie nieproszony gość wszedł do komnaty. Wadera stanęła w samym środku okręgu, który był stworzony z mięsa i ziarna. Spojrzeniem szukała drogi ucieczki, ale było już za późno. Nie mogła uciec. H krążyła nad nami i wypatrywała swojej ofiary. Dziś była żywa i była Alfą. Seele nie był w stanie powstrzymać jej przed atakiem. Dwoma skokami pokonałem dzielącą nas odległość i z całej siły popchałem Kesame. Wpadliśmy na ścianę, słyszałem jej skowyt.
- Nigdy więcej nie wchodź tu sama - powiedziałem. - Czego tutaj szukasz?
Obróciła głowę w stronę ściany i westchnęła.
- A jak myślisz? Od tygodnia nie dałeś znaku życia, ostatnio jak cię widziałam, byłeś martwy, a nie licząc tego, masz jeszcze inne obowiązki.
Minęło kilka minut, zanim zdecydowałem się odezwać.
- Przepraszam, ja...
- Długo jeszcze będziemy musieli tak stać? Wszystko mnie boli - przerwała mi.
Spojrzałem na posadzkę. Po jedzeniu nie było już śladu, ptaki siedziały w klatkach, a szczenięta się ulotniły. Odsunąłem się od niej. Między nami panowała bardzo niezręczna cisza. Nie wiedziałem co dalej.
- Możemy porozmawiać?
- Mamy jeszcze o czym?
- Po prostu powiedz, co cię gryzie. Możesz krzyczeć i tak nikt nie usłyszy. Nie mogę patrzeć, jak się męczysz.
Kesame? Wyszło zdecydowanie beznadziejnie. :)))))))