- No nie żartuj - uśmiechnął się pogodnie. Skrzywiłam się, ale w końcu nie zrobił mi nic złego.
- Dobra, ale żeby nie było, to ty mi zaproponowałeś-oświadczyłam dumnie. Basior szybko podszedł do mnie, lecz odsunął się na pół metra, dla bezpieczeństwa.
- Ty zawsze jesteś taki… gadatliwy? - rzekłam zwalniając kroku.
- Ja? Gadatliwy? W sumie może… - uśmiechnął się radośnie.
- Aha, chciałam tylko wiedzieć - odparłam. - Aaaa… Masz dużo przyjaciół? Wyglądasz na towarzyskiego wilka. Czyli pewnie masz ich sporo. Myślisz, że za co ich zdobyłeś? - kontynuowałam nieco ciszej
- Moi znajomi? A czemu tak właściwie pytasz? - rzekł patrząc na mnie spod grzywki. Chyba zaczął coś podejrzewać.
- A nic. Tak tylko - zmarszczyłam brwi. Nigdy nie miałam przyjaciół, a za tymi pytaniami stała tylko ciekawość. Zresztą każda osoba którą znam, nie jest nastawiona wobec mnie przyjaźnie.
- Wszyscy ode mnie uciekają z nadąsaną miną-wymsknęło mi się. Nerwowo złapałam powietrze i zasłoniłam pysk łapą.
- Chyba znam powód - odparł Neron, który jak na złość musiał to usłyszeć.
- Hę?
- Musisz przestać być taka markotna - uśmiechnął się szeroko.
- Uważam, że skakanie po łączkach w bananem na gębie nie wygląda najlepiej-zaprotestowałam.
- Nie musisz się wcale uśmiechać, wystarczy że… spojrzysz na świat z innej perspektywy. Widzisz ten kwiatek? - Neron podszedł do różowej roślinki, przypominającą stokrotkę.
- I co o niej myślisz?
Podeszłam i przyjrzałam się jej bliżej. Obwąchałam ją dokładnie po czym odparłam.
- Wali jak stary but, za bardzo wyróżnia się w tym lesie, jest tak mała, że każdy może ją zdeptać, a płatki zaraz spadną, no i zostanie takie żółte śmierdzące kółko - skrzywiłam się, po czym usiadłam na trawie.
- Ta? Można przecież powiedzieć tak: Pachnie nie najpiękniej, ale za to cudownie wygląda. Płatki liczne w odcieniu pudrowego różu, łodyga gruba intensywnie zielona, zdrowa i silna. Kwiatek jest mały, za to uroczy. W tym ciemnym burym lesie wyróżnia się z pośród zielonkawych i szarych barw…
- Tyle że tak nie jest. Ten las wcale nie jest szary. Ma rozmaite barwy, od zieleni, aż po czerwień. Każda roślina ma tu jakieś znaczenie. Każda idealnie pasuje do kompozycji. Grube pnie drzew tworzą rozmaite korytarze, ciemna kora jest fundamentem obrazu. Nie jest tłem, lecz elementem dzieła. Nawet taki… zwykły orzech - mój wzrok przykuła skorupka orzecha ziemnego- gra tu swoją rolę. Każda żywa istota, każde światło czy cień, każdy głaz, czy mech. Wszystko jest potrzebne, więc ty mi nie mów, że ten las jest szary. A jeżeli dalej tak sądzisz, to otwórz oczy, lub oprzytomnij. Podniosłam z ziemi skorupkę orzecha. Zgięłam szyję i nachyliłam się nad nim. Wzięłam go do łapy i już miałam podnieść łeb, lecz zauważyłam coś interesującego. Za znaleziskiem znajdował się rządek kolejnych łupinek.
- Ej, chodź no na chwilę - zawołałam Nerona. Basior schylił się wpatrując w ścieżkę ułożoną ze skorupek.
Neron? Nie wiedziałam co napisać... więc... są orzechy ^^