- Co się stało? - usłyszałam kogoś - martwa wadera.
Pisnęłam.
- O mój boże - powiedział ktoś.
Wtedy poczułam szczęki i zaczęłam się unosić.
- Mama! - pisnęłam patrząc się na martwe ciało
- Nie martw się, zajmiemy się tobą - coś usłyszałam.
"Zajmiemy"? Ich jest więcej? Przeszedł mnie dreszcz. Po drodze zasnęłam. Obudziłam się w jakiejś jaskini. Zaczęłam powoli wychodzić z jaskini. Rozglądałam się, gdzie by tu pójść. Chciałam zrobić krok, ale ktoś mnie złapał za kark.
- Gdzie się wybierasz? - spytał głos
- Do mamy! - powiedziałam machając łapkami
- Może pierwsze coś zjesz? - spytał - jesteś strasznie chuda...
- Ja nie chcę - pisnełam.
Po chwili znalazłam się znowu w jaskini. Okazało się, że osoba trzymająca mnie to wadera. Szybko wybiegła z jaskini i przyniosła mi jakieś mięsko. Powąchałam je. Zaczęłam jeść małymi kęsami. Było dobre. Gdy skończyłam, spojrzałam na waderę.
Jakaś wadera? Galactic jest bardzo wystraszona