- Wracaj tutaj! - warknęła, ruszając w pogoń za basiorem, który ukradł moje zbierane przez lata zioła. Przeciwnik okazał się znacznie szybszy niż ja.
W ciągu paru sekund znalazłam się w miejscu lasu, którego zupełnie nie znam. Nawet go nie kojarzę.
Wokół mnie unosiła się tylko niepokojąca cisza, wszystkie ptaki, czy zwierzyna uciekła w popłochu. Doskonale wiedziałam, że przeciwnik czai się gdzieś za rogiem, nie potrafiłam go wyczuć.
- Tchórz! - mruknęłam, wbijając pazury w ziemię, tak, by moje ciało było gotowe do skoku. Szelest gałęzi pobliskiego krzaku zmusił mnie do szybkiego ataku. Pudło.
Poczułam przeszywający ból w dolnym boku brzucha. Szkarłatna krew spłynęła na ziemię.
- Ty... - zdążyłam wbić pazury w grzbiet trzymającego sztylet przeciwnika. Ten warknął groźnie, przygniatając moje ciało do ziemi.
- Pożałujesz tego ruchu - przystawił mi nóż do gardła. Przed moimi oczami pojawiła się ciemność. Totalna. Łapy stały się bezwładne, a ciało zupełnie nieruchome. Jedyne co udało mi się usłyszeć, to bieg przestraszonego przeciwnika. Poczułam ciepły oddech jakiegoś stworzenia. Chciałam jeszcze poruszyć łapą, jednak ciało zupełnie odmówiło mi posłuszeństwa.
Avi? :P