- Nie rozumiem Cię - syknęłam przez zęby - jak możesz chcieć mieć dzieci?
- Jak to?! - spojrzała na mnie zaskoczona - prawie wszystkie wadery o tym marzą! Ty nie? - spojrzała na mnie. Szybko uniosłam brew.
- Nie? Po co mi to? - mruknęłam- i tak Ass jest bezpłodny. A my nie nadajemy się do rodzicelstwa - syknęłam przez zęby. Ta usiadła gwałtownie. Zatrzymałam się, odwracając się.
- Pokaże ci coś. - Will zwykłym gestem kazała mi podejść. Gdy to zrobiłam, chwyciła moją łapę i przybliżyła do swojego brzucham. Warknęłam, wyrywając łapę z jej uścisku.
- Nocta...
- Nie i koniec. Zrozum, że u mnie takie uczucia nie istnieją. - Szybko się odwróciłam, słysząc warkotanie niedźwiedzia. Gdy zobaczyłam jego ślepia, zaczęłam podchodzić do zwierza.
- Nocta! Co ty robisz?! - głos mojej towarzyszki się lekko załamał. Gdy zobaczyłam, jak niedźwiedź biegnie w moją stronę, ja wciąż szłam do niego. Nie bałam się go. To tylko bezrozumne zwierzę. Gdy miał właśnie na mnie skoczyć, przebiłam go cieniem, a jego krew trysnęła mi na pysk i futro. Lekko wyplułam krew z ust, czując jak pazury niedźwiedzia wbijają mi się bardziej w bok pod wpływem ciężaru stwora.
- NOCTA! - Will podbiegła w moją stronę, a ja tylko się odwróciłam z moim morderczym wzrokiem. Ta natychmiast się zatrzymała, patrząc na mnie przerażona. Ominęłam ją, zmuszając ją ogonem, który też był we krwi, by poszła za mną. Ta tylko stała. Spojrzałam na nią.
- Co znowu? - mój głos przybrał mrocznych barw. Ta szybko do mnie podbiegła, idąc obok mnie w stronę watahy. Czułam jej wzrok na mojej ranie.
- Jak to możliwe, że nie wydałaś z siebie żadnego jęku? - spytała, patrząc na mnie wciąż przerażona.
- Gdybyś przeżyła takie tortury... To byś wiedziała jakie to są łaskotki - głos mi trochę znormalniał. Objęłam Will ogonem i teleportowałam się z nią do jej jaskini.
- Will! - Raiden szybko podbiegł do ledwo stojącej partnerki i ją przejął. Odwróciłam się, idąc przed siebie.
- Coś jej zrobiła? - spytał. Spojrzałam na niego. Will patrzyła na mnie z wiarą, że na niego nie skoczę. Wzięłam głęboki wdech.
- Uratowałam jej życie - powiedziałam chłodnym tonem i odeszłam.
- Nocta - głos Will mnie zatrzymał, lecz się nie odwróciłam - dziękuję - rzekła, a ja teleportowałam się, gdy padł na mnie cień.
****
Gdy usłyszałam (a ciężko nie było), że Will urodziła, byłam zażenowana, ale gdy mnie zaprosiła, bym zobaczyła jej młode, jeszcze bardziej poczułam zażenowanie. Ascrifice był na polowaniu, więc mogłam do nich zajrzeć. Lekko się wychyliłam i zobaczyłam Will. Podeszłam do niej, a ta lekko rozchyliła swój ogon. Zobaczyłam jej młode...
Jakoś mnie to nie zachwyciło.
- Super...? - powiedziałam zażenowana i się odwróciłam, chcąc wyjść.
- Czemu nie...
- Myślałam, że tam w lesie zdałaś sobie sprawę - przybrałam mroczną formę - nie jestem dobra ani zła. Nie mam uczuć. Nie czuję tak jak inni niektórych rzeczy. MOŻE MAM CI JE ZABIĆ, BY TO DO CIEBIE DOTARŁO?! - Warknęłam, robiąc mocniejszy głos, a Will przytuliła młode do siebie.
- Przestań... - powiedziała smutnym tonem. Fuknęłam, wychodząc.
- Nigdy więcej mi o tym nie mów. Najlepiej będzie, jak przestaniesz się ze mną zadawać - zmieniłam się w cień.
- NOCTA, CZEKAJ! - usłyszałam jej wołanie, lecz je zignorowałam.
Will? Udowodniłam ci brak uczuć u Nocty, czy mam jeszcze ci pokazać?