16 kwietnia 2017

Od Lumy CD Chinmoku

Coś czułam, że jego duma zaraz będzie ryła o dno. I to dość mocno. Przecież wyglądał jak jakaś owłosiona galareta. Niby próbował panować nad tymi drgawkami, ale marnie mu to wychodziło. Były one tak intensywne i zarazem widoczne, że gdybyśmy byli w górach zimą to pewnie lawina by przez niego zeszła. No ale szczerze przyznać musiałam, że uparcie brnął na przód. Serio chce się aż tak kompromitować? Im dłużej tu będziemy, tym większą rozrywkę mi zapewni. No ale skoro tego właśnie pragnie? Ja tam nie będę narzekać. Bo niby czemu miałabym dobrowolnie rezygnować z takiej radochy. Im bardziej on się pogrąży, tym większą będę miała satysfakcję. Wtedy wpadł mi do głowy pewien pomysł. Oczywiście genialny pomysł. Tak się niefortunnie, oczywiście dla Ciutroka, złożyło, że w tej części biblioteki, w której się znajdowaliśmy, bardzo często można spotkać czarodzieja. Za każdym razem, gdy tu był, próbowałam zakosić mu jedną z fiolek. A nuż jest to coś interesującego, co można wykorzystać w ciekawy sposób? Niestety jak dotąd nie udało mi się to ani razu. Nawet jeden, najmniejszy raz. Za każdym razem łapał mnie na gorącym uczynku i po dość długiej reprymendzie wyrzucał z biblioteki. Ostatnio nawet groził mi, że następnym razem mi nie daruje. Pośmiałam się wtedy trochę, lecz mimo to do tej pory nie próbowałam. W końcu akurat ten czarodziej zna się na rzeczy. A ja nie chcę być do końca swego życia jakimś obślizgłym glutem. Ale skoro jest ze mną on? Ciutrok, który najprawdopodobniej ma u czarnoksiężnika jeszcze czystą kartę. Grzechem byłoby nie spróbować wykorzystać go do brudnej roboty. A jak się nie uda? Cóż… niewielka strata dla świata.
- Widzisz tego gościa, tam? – szturchnęłam lekko basiora i wskazałam w odpowiednim kierunku. Ten kiwnął, że wie, o kogo mi chodzi.
- Posłuchaj mnie Ciutrok. Jeśli uda Ci się podkraść eliksir, który właśnie robi ten o to pan, wygrasz zakład – jego wzrok był obłędny. Niedowierzanie pomieszane z pewnością siebie i zaskoczeniem.
- Ty chyba nie wiesz, na co się piszesz. To będzie proste jak twoje ‘’wysublimowane’’ ego – parsknęłam cicho śmiechem. Z chęcią zobaczę, jak pan „wysublimowane ego” się kompromituje na całego.
- Nie byłabym tego taka pewna. Czarodzieja nie oszukasz. – tsaaa… dodatkowo czarodzieja, który już przywykł do moich częstych, niezapowiedzianych wizyt. I czarodzieja, z którym mam na pieńku. No ale po co mam to mu mówić. Gdzie w tym wszystkim byłaby zabawa?
- Ha ha. Nie ma rzeczy niemożliwych dla mnie – serio, z wielką chęcią to zobaczę. Żałuję tylko tego, że pewnie i ja oberwę przy okazji. Bo tego, że mu się nie uda, byłam stuprocentowo pewna.
- Oh, tak więc się zgadzasz? – nie ma to, jak wpuścić swoje towarzystwo w niezły kanał. Jeszcze tylko pojechać po ambicji i mogę mieć pewność, że basior nie odpuści. W końcu ta ich męska pycha i próżność… wystarczy lekko podważyć ich kompetencje, a zaraz rzucają się jak ostatni imbecyle, by udowodnić swoją rację.
- Przyjmuję wyzwanie – no, a nie mówiłam? Ciutrok nieświadomie i na własne życzenie wpakował się w pułapkę.
- W takim razie do dzieła. – uderzyłam go łapą w grzbiet, popychając w stronę wejścia do sali. Rozejrzał się ostrożnie i wszedł cichutko. Krok po kroku zakradał się do basiora, zwinnie unikając jego wzroku. Biedaczek nawet się nie domyślał, że to i tak za mało. Właściwie nieważne co by zrobił, i tak by nie wystarczyło. No ale ten jego ograniczony rozum, nie pojmował tego. Musiał się na własnej skórze przekonać. W chwili, gdy położył łapę na fiolce, w jego stronę obrócił się czarodziej.
- Nawet się nie waż tego ruszyć. – pacnęłam się w pyszczek. Nie myślałam, że Ciućmok jest aż takim idiotą. Uśmiechnął się tylko niewinnie, po czym złapał buteleczkę z miksturą i ruszył biegiem. No pięknie. Już po nas. Mieliśmy przechlapane i to na całej linii. W najlepszym wypadku za chwilę będziemy martwi. A w najgorszym? No sama nie wiem. Być może będziemy robić za ozdoby nad kominkiem. Lub coś innego. No i co ja mogłam zrobić? Ruszyłam biegiem obok Ciutroka i miałam nadzieję, że czarodziej nas nie dorwie.
- Wow, no no, wykazałeś się. – prychnęłam z przekąsem. No bo lepiej to nie mógł się spisać. Ale jest też w tym trochę mojej winy. Nie doceniłam idiotyzmu tego wyliniałego palanta.
- Stać natychmiast! – tak. Teraz jest po nas. Czarnoksiężnik unieruchomił nas całkowicie zwykłym zaklęciem, po czym odebrał Ciutrokowi swoją własność.
- No proszę, proszę. Żeście narozrabiali. Macie pojęcie, z kim zadarliście? – byliśmy w bardzo złej sytuacji, a mój towarzysz chyba nie do końca zdawał sobie sprawę, z powagi sytuacji. – Jednak nic szczególnego byście nie zabrali. Chcieliście ukraść trutkę na szczury, których tu pełno – pięknie. Trutka na szczury i tak na nic by mi się nie przydała. I przez jakąś idiotyczną truciznę czarodziej powyrywa nam zaraz kłaki.
- Może powinienem Wam wybaczyć takie drobne przestępstwo, jednakże nawet nie wiedzieliście, co kradniecie, a równie dobrze mógł to być eliksir, który odmieniłby życie wilków na lepsze. Jestem zmuszony was ukarać – nie zdążyliśmy nawet zaprotestować. Basior mruczał pod nosem jakieś zaklęcie, a ja wiedziałam, że nie skończy się to dobrze.
- Co do – nie dosłyszałam reszty, gdyż straciłam przytomność.

Powoli podniosłam się z ziemi. Cały czas kręciło mi się w głowie, przez co zachwiałam się. Czułam się dziwnie. Zupełnie jak ja, ale nie ja. Stanęłam pewniej na łapach i spojrzałam w stronę tego przeklętego Ciutroka. W tym momencie zamurowało mnie, jednak szybko odzyskałam zdolność wysławiania się. Parsknęłam śmiechem. Obok mnie zamiast czarnobiałego basiora był czarnobiały koń.
- I czego się śmiejesz – początkowe parsknięcie zmieniło się w głośny śmiech. Ciućmok. Koniem. No lepszego scenariusza to ja nie mogłam sobie wyobrazić. Nawet ja nie mam aż tak wybujałej wyobraźni. Teraz będę miała kolejny powód, by się z niego nabijać.
- Coś ty sobie przyczepił do głowy? Chciałeś się upodobnić do jelenia? – o tak. To jest mój czas. Zamierzam odbić sobie i to z nawiązką zwłaszcza za te krzaki.
- Puchatku, gdzie jesteś? Bo wszystko wskazuje na to, że zamiast zmienić w klacz, zmienił cię w konika polnego – buc jeden, idiota. Zawsze byłam mała, ale nie musiał mi tego tak wypominać. A teraz, gdy okazało się, że ja także stałam się czterokopytnym ssakiem, byłam jeszcze mniejsza nic zwykle. I to szczyt chamstwa wytykać takie rzeczy. A przez kogo to całe zamieszanie? No oczywiście, że przez tego szydzącego ze mnie matoła.
- Czy ty upadłeś na mózg? – zignorowałam jednak jego jawną prowokację. Zamierzałam wyjść zwycięsko z tej słownej potyczki, więc nie mogłam się wmanewrować w drażliwy dla mnie temat.
- Ja? A co miałem zrobić?
- Nie. Ta sarna, która się wlekła za nami. Oczywiście, że ty. Co miałeś zrobić? No sama nie wiem. Grzecznie przyznać do błędu, przełknąć gorzką gulę i ze spuszczonym nosem powiedzieć przepraszam. Ale nie. Musiałeś unieść się honorem i rąbnąć tą c*olerną fiolkę. Na dodatek z trutką na szczury. No gratulacje. Jakby służenie mi przez tydzień było aż tak fatalną perspektywą. Teraz dzięki tobie i twojej głupocie tkwimy w jakimś g*wnianym czymś. A jakby tego wszystkiego było mało, jesteśmy cukrowymi końmi. Końmi! Kopytnymi stworami, które mają papkę zamiast mózgu. Chociaż w twoim przypadku to nawet się zgadza. Inteligencja mniejsza niż u spróchniałego pnia.
Naszą kłótnię przerwał czarodziej idiota. No bo jakim kretynem trzeba być, żeby zmieniać wilki w konie? W tęczowe kucyki dokładniej? No chyba jeszcze większym niż ten nosorożec ciskający się obok mnie.
- Cisza! – reakcja była natychmiastowa. Jak jeden mąż popatrzyliśmy na starego pryka. – Postanowiłem was przenieść do innych światów. Jako nauczkę. Od teraz – bezczelnie przerwałam mu – Chwila, chwila, światów? – coś mi tu śmierdziało na kilometr. I to na moje nieszczęście nie był ten głupi cap z soplem na środku głowy.
- Przed wami do odkrycia siedem światów, siedem krain. W każdej z nich będziecie mieli do wykonania zamiast mnie pewne obowiązki. Bez tego nie będziecie mogli wrócić do swoich prawdziwych wyglądów, jak i do watahy.

Opowiadanie nie miało na celu obrazić fanów i miłośników koni, jak i MLP.

Ciutroczku? ;p


Chinmoku

Luma

Większość obrazków i zdjęć umieszczonych na blogu nie jest naszego autorstwa.

Proszę o nie kopiowanie treści z bloga w celach własnych bez wiedzy administratorki.

Szablon wykonała Fragonia dla bloga
Sisters of The Template