29 kwietnia 2017

Od Ingreed cd. Harbingera

Posłałam mu triumfalne spojrzenie i wyszczerzyłam zęby w uśmiechu.
- Mamy przyjść... wszyscy? - zapytał, a w jego głosie usłyszałam nutę zawahania.
- A dlaczego nie? - wtuliłam łeb w jego futro. - To nie są już szczeniaki.
- I dlatego sprawiają więcej kłopotów - mruknął.
Prychnęłam wymijająco i przewróciłam się na grzbiet.
- Dobranoc... Kochanie - szepnęłam nieśmiało i odwróciłam głowę, żeby nie zauważył mojego czerwonego pyska.
- Dobranoc - odparł, a jego powieki powoli się zamknęły.


Nazajutrz obudziłam się lekko obolała, tak, jakbym całą noc spała w jednej pozycji, nienaturalnie wygięta. Przeciągałam się właśnie, żeby choć trochę zredukować ból mięśni.
- W porządku? - przechodzący obok Harbinger obrzucił mnie zdziwionym spojrzeniem. - Nie wiedziałem, że ćwiczysz jogę...
- Bardzo śmieszne - mruknęłam z półuśmiechem. - To na pewno Twoja wina!
Szturchnął mnie lekko, a ja zachwiałam się, desperacko próbując złapać równowagę. Kiedy już pewniej stanęłam na łapach, ruszyłam wgłąb jaskini, ignorując Harbingera. Ku mojemu zdumieniu, załapałam się właśnie na walkę Miryiu i Leloo. Szarpali się i gryźli, przez co wyglądało to dość groźnie. Niewiele myśląc wparowałam między nich, próbując ich rozdzielić. Niestety, bezskutecznie. Zostałam brutalnie odepchnięta do tyłu, a z pomocą przybył mi Harbinger, mój rycerz na białym koniu. Mocnym szarpnięciem odrzucił Leloo do tyłu, a ja doskoczyłam do jego siostry, blokując przejście.
- Czy wy jes...
- Dlaczego? - zapytałam, wcinając się w wypowiedź Harbingera.
Młodzi nie odpowiedzieli, unikali za to mojego wzroku.
- Opatrzę wam rany - oznajmiłam i przybliżyłam się do Miryiu w celu starcia krwi z łapy.

Harbinger? Wybacz, że tak długo nie odpowiadałam...

Większość obrazków i zdjęć umieszczonych na blogu nie jest naszego autorstwa.

Proszę o nie kopiowanie treści z bloga w celach własnych bez wiedzy administratorki.

Szablon wykonała Fragonia dla bloga
Sisters of The Template