- Witaj generale - powiedziałem i zacząłem zastanawiać się, czy dobrze się do niego zwracam. - Czy są nowe rozkazy?
- O wilku mowa - powiedziała Nathing. - Mam dla ciebie zadanie specjalne.
- Emmm... Nie pomyliłaś mnie z kimś? - zapytałem ze zdziwieniem. Każdy mnie zna z tego, że jestem ciamajdą. Albo się wpakuję w kłopoty, albo sprowadzę jakieś nieszczęście na innego wilka. Pewnego razu zgubiłem się we własnej jaskini...
- Masz - powiedziała Kianixie, wręczając mi kopertę. - Musisz to zanieść do alfy. Wyrusz, kiedy wzejdzie księżyc.
- No dobrze. A czy mogę przynajmniej wiedzieć, co jest w tej kopercie?
- Informacje o postępach wojny - wytłumaczyła mi zastępczyni. - A teraz przygotuj się do wędrówki.
Poczekałem, aż słońce zajdzie i ruszyłem w drogę. Miałem nadzieję, że tym razem nic się nie wydarzy. Dzisiaj dowiem się jak to być posłańcem- powiedziałem do siebie w myślach. Szedłem już tak z ponad godzinę i łapy strasznie mnie bolały. Mimo bólu nadal ukrywałem się w cieniu. Gdy byłem już w połowie drogi, postanowiłem odpocząć. Usiadłem więc na polanie i oglądałem gwiazdy. Nagle ujrzałem poruszenie w krzakach obok mnie. Zerwałem się na łapy gotowy do ataku.
- Nie bój się mnie - powiedział tajemniczy głos.
- Kim jesteś? - zapytałem.
- Twoim największym koszmarem... - powiedział smok, wyłaniając się zza krzaków. - Oddaj tę kopertę, a nikomu nic się nie stanie.
- Za skarby świata ci jej nie oddam! - krzyknąłem i rzuciłem się na Tsao-shin.
Ugryzłem go w ogon i zaczął nim uderzać. Ogon to jego słaby punkt - pomyślałem. Zacząłem więc go drapać i gryźć w ogon. Niestety odepchnął mnie i trafiłem w drzewo... Gdy stanąłem na łapach, uderzył we mnie jakąś kulą magii. Ledwo uniknąłem ciosu. Wiedziałem, że nigdy nie wygram tej wojny, więc dałem łapy. Biegłem jak szalony przez cały las. Czułem, że on mnie goni i jest blisko. Nie wiem jakim cudem, ale pobiegłem wtedy jeszcze szybciej.
- Chyba go zgubiłem - powiedziałem po trzydziestu minutach biegu. - Teraz muszę szybko dostarczyć tą...
Nie zdążyłem dokończyć zdania, a tuż przede mną wyrósł z ziemi ten wredny smok. Miałem już tego dość i postanowiłem go oślepić. Wziąłem patyk w pysk i skoczyłem. Gdy wbiłem mu patyk w oko, zaczął krzyczeć i zwijał się z bólu. Wykorzystałem to i pobiegłem w stronę bazy oddziału I.
Gdy dotarłem do miejsca, ku mojemu zdziwieniu, Kesame już na mnie czekała. Dałem jej kopertę i wyruszyłem w drogę powrotną. Upolowałem dwa zające. Nagle zobaczyłem smoki. Chciałem je podsłuchać, ale nie rozumiałem ich mowy. Trzeba będzie uważać na to miejsce- pomyślałem. Gdy wróciłem, opowiedziałem wszystko przywódcy oddziału, do którego należę i poszedłem się przespać.
<485 słów; 5 pkt odjęte za niecałkowitą zgodność z treścią - 5 pkt>