28 marca 2018

Od Kesame cd. HG

Wpatrywałam się w niewielki strumyk, który przeciskał się teraz pomiędzy głazami. W szumie wody odnajdywałam spokój i ukojenie nerwów, dlatego też stałam jak słup soli, obojętna na wszystko, co dzieje się poza mną. Mimo zewnętrznego opanowania w mojej głowie kotłowały się najróżniejsze myśli, zaczynając od wojny, na Harbingerze kończąc. Chciałam go teraz nienawidzić, ale coś sprawiało, że bałam się zerwania kontaktu. Bałam się tego, że jeśli kompletnie go odrzucę, to później nie będę miała szansy, żeby wszystko naprawić. Uniosłam łapę i położyłam ją na środku strumyczka, przez co woda rozdzieliła się na dwa pasma i dopiero jakiś odcinek później złączyła się w jedno.
Może i szukałam sensu w czymś, czego nie było, może byłam w tym momencie kompletną kretynką, ale to uświadomiło mi, że nawet rozdzielone ścieżki życia znów mogą się spleść. Czy warto więc tyle czekać?
Odwróciłam się i zdecydowanym krokiem ruszyłam przed siebie, zostawiając na ziemi pojedyncze, mokre ślady.

Harbingera spotkałam na ścieżce prowadzącej do mojej jaskini i choć wiedziałam, że mógł iść gdziekolwiek, coś podpowiadało mi, że chciał się ze mną spotkać. Nie, nie chciał. Musiał. Stanął z zaciętym wzrokiem naprzeciwko mnie i czekał bez słowa na mój ruch. Wzięłam głęboki wdech i podeszłam do niego, tłumiąc w sobie strach.
- Witaj - zaczęłam, nie za bardzo wiedząc, co jeszcze mogłabym powiedzieć. Dziwne było to, co jego obecność ze mną robiła. Kiedy patrzyłam w jego kierunku, widziałam obok Ingreed.
- Nie zasłużyła na taką śmierć - odezwał się, patrząc gdzieś w bok. Spuściłam wzrok i uśmiechnęłam się smutno pod nosem. Miał rację.
- Jak szczeniaki?
Uniósł na chwilę brwi, jakby zupełnie nie wiedział, o czym mówię. Potem jednak spoważniał i wzruszył spokojnie ramionami.
- W porządku. Tęsknią za matką, ale dają sobie radę.
Nie do końca wierzyłam jego słowom, lecz skinęłam na nie łbem, uśmiechając się znów.
- Cieszę się - odparłam. Potem nastała cisza, w której jedynie mierzyliśmy się spojrzeniem.
Byłam dla niego ciężarem, koszmarem, który nawiedzał go po śmierci żony i dodatkowo komplikował sprawy. Nie potrafił jednak do końca się mnie wyrzec, bo miałam w sobie tę cząstkę, którą posiadała Ingreed, ten narkotyk, od którego się uzależnił. Ja z kolei zapadałam się w jego zielonych oczach, tak, jak Ingreed, kiedy jeszcze żyła, i tak, jak grono innych wader, które w przyszłości oczaruje.
Nie powinniśmy się wiązać i nie chcieliśmy tego robić, ale ciągnęło nas do siebie, bo żyliśmy przeszłością.
- Harbingerze - zaczęłam, może zbyt oficjalnie. Czułam się, jakbym podejmowała ten temat tysięczny raz i jakbym wiedziała, że nadal nie jestem na niego gotowa. - Chyba czas raz na zawsze wyjaśnić sobie pewne sprawy.

Harbi? Tę trudną część zostawiam Tobie ♥

Większość obrazków i zdjęć umieszczonych na blogu nie jest naszego autorstwa.

Proszę o nie kopiowanie treści z bloga w celach własnych bez wiedzy administratorki.

Szablon wykonała Fragonia dla bloga
Sisters of The Template