~~~
Otworzyłem oczy i od razu skierowałem się na zachód, w stronę, którą wskazała mi mama. Przebiegłem kilkaset metrów, zanim dostrzegłem ptaka. Biały gołąb siedział na najniższej gałęzi śnieżnobiałej brzozy. Kiedy mnie dostrzegł, delikatnie wzbił się w powietrze, a następnie usiadł na moim grzbiecie. Kolejny do kolekcji.
~~~
Jej oczy były czerwone, podobnie jak łzy, które uroniła. Tym razem osobiście przyniosła mi klucz. Była to harpia. Wielka, z ostrymi szponami. Wyglądała zwyczajnie, zdradzały ją jedynie oczy. Rzuciła mi się do gardła.
~~~
Ptak siedział na balkonie, wpatrzony w gołębia, który już dawno powinien być martwy. Sam bym go chętnie zjadł. Obrzuciłem, krótkim spojrzeniem resztę wieży. Była obwieszona przeróżnymi klatkami, każda z nich miała swojego lokatora. Sowy, gołębie, papugi, ptaki drapieżne, skowronki, sikorki oraz kruki, to tylko cząstka tego, co kryje się w starej wieży. Z dnia na dzień kluczy przybywa, rodzą się nowe pytania, a odpowiedzi na to nie zna nikt.
C.D.N.