9 marca 2018

Od Kesi cd. Harbingera

Przymknęłam oczy. Zbywa mnie.
Westchnęłam i spojrzałam w niebo, które powoli przybierało coraz ciemniejszy odcień. Zimna szarość mieszała się z granatem, tworząc bliżej nieokreślony kolor. Szczerze powiedziawszy, to całkiem mi się podobał. Taki nijaki, trochę jak ja.
Oderwałam ostatni kęs mięsa i pozostawiłam tak na wpół zjedzone zwierzę. Odchodziłam, kiedy Harbinger odezwał się do mnie.
- Na wojnie ciężko o mięso.
Kątem oka spojrzałam na niego. Nie miałam pojęcia co chodzi mu po głowie, jego wzrok był nieodgadniony tak, jak jego myśli. Zmarszczyłam brwi i jedynie uśmiechnęłam się lekko, może przesadnie uroczo.
- Czasami mam cię dość.
On też się uśmiechnął, ale była to tylko formalność, odpowiedź na słowa, których zapewne już nie pamiętał.
Ale miał rację. Nie powinnam marnować świeżego mięsa, które teraz nie jest tak łatwo dostępne.
- Po prostu idź.
Zacisnęłam zęby, tłumiąc w sobie złość, którą we mnie wzmagał. Patrzyłam przed siebie, bo nie mogłam znieść jego zielonego wzroku. Ruszyłam, powoli, bez pośpiechu, dumnie stawiając kolejny wzrok. Na grzbiecie czułam jego spojrzenie, które zniknęło dopiero po zniknięciu w krzakach.
Och, jak ja żałowałam, że nie zaatakował go wtedy żaden smok.

~*~

Nie potrafiłam prowadzić wojny, ale starałam się. Nigdy nie byłam tak zorganizowana, jak Loedia, a mimo to teraz ja stałam na czele dziesiątek wilków i prowadziłam je w niepewną przyszłość.
Byłam wszystkim zmęczona, więc kiedy opatrywałam swoje rany, czułam pewną ulgę. Miałam chwilę spokoju, nikt niczego nie wymagał, a ból lekko otrzeźwiał mój umysł, który do tej pory zaprzątany był przez latające gady. Ciepła woda, którą wylewałam na rany, mieszała się teraz z krwią i plamiła podłogę. Przyłożyłam do rany bandaż i tępym wzrokiem wpatrywałam się w kałużę, która utworzyła się na skalistej posadzce.
- Długo jeszcze masz zamiar się do mnie nie odzywać? - wszedł do pomieszczenia i nonszalancko oparł się o jedną z półek. Wodziłam za nim wzrokiem i zastanawiałam się, dlaczego wcześniej go nie zauważyłam. - Słyszysz mnie?
- Słyszę - odparłam jedynie. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, ile czasu minęło od naszej ostatniej rozmowy. Złość częściowo minęła i po prostu czułam się zmęczona.
- Musimy rozmawiać. Jestem twoim zastępcą.
- Pamiętam. Sama cię nim mianowałam, ale to chyba był błąd.
Przez ułamek sekundy w jego oczach zamajaczył grymas bólu, lecz szybko odzyskał nad sobą pełną kontrolę.
- Dlaczego tak uważasz?
- Bo ostatnio się nie dogadujemy - szybka odpowiedź. Podszedł do mnie, wdeptując w kałużę, i wpatrzył się w moje oczy, zapewne oczekując, że gwałtownie się odsunę. Ja jednak wciąż stałam, nieugięta, czekając, aż zada cios. Wiedziałam, że to zrobi, choć nie wiedziałam, jaką postać przybierze. Nasze nosy prawie się zetknęły.
Byliśmy zdecydowanie zbyt blisko.

Harbi? Co zrobisz, hę?

Większość obrazków i zdjęć umieszczonych na blogu nie jest naszego autorstwa.

Proszę o nie kopiowanie treści z bloga w celach własnych bez wiedzy administratorki.

Szablon wykonała Fragonia dla bloga
Sisters of The Template