Nadal wpatrywałem się w niebo przede mną, a moje ciało nawet nie drgnęło.
- Czaruś... - usłyszałem cichy, smutny głosik Tery. Spuściłem wzrok na jej pyszczek, patrząc w jej oczy.
- Ja...ja przepraszam, jeżeli Cię jakoś uraziłam - odparła smutno, a pyszczek spowił się w grymasie wielkiego smutku. Bez odpowiedzi patrzyłem w jej oczy, które co jakiś czas spotykały się z moimi.
Poczułem, jak chmurka, która splotła nasze ciała, odfruwa. Błogi stan niesienia między chmurami ustąpił miejsca zwyczajnej ziemi. Splecione sylwetki delikatnie opadły na ziemię, zostawiając nas w początkowym stanie.
Oparłem się łapami o ziemię, nie spuszczając wzroku z oczu wadery.
- Nie, nie uraziłaś mnie - szepnąłem cicho, a na moim pyszczku zagościł malutki uśmieszek.
- Oooo, to świetnie! - krzyknęła, obejmując łapkami mój kark. Jej oczy przymrużyły się pogodnie, a ogon znowu zmienił się w wachlarzyk.
Zbliżyłem swój nos do nosa samicy.
- Spytałaś mnie, co ze mną nie tak, prawda? - spytałem.
- Yhym... - usłyszałem cichutką, lekko nieśmiałą odpowiedź.
- Sam nie wiem - uśmiechnąłem się, a mój pyszczek spotkał się w pocałunku z pyszczkiem Tery. Niesamowita chwila, przepełniona cudowną aurą.
- Przepraszam, jeżeli Cię uraziłem - zaśmiałem się, siadając na ziemi. Pomogłem wstać samicy z ziemi, ostrożnie podnosząc ją za łapkę do góry.
Siedzieliśmy przez chwilę obok siebie, ja nadal myślami wędrowałem po poprzedniej chwili.
Tera odwróciła pyszczek w moją stronę.
- Nie wiem co mi dolega - westchnąłem, patrząc na waderę.
- Chyba się zakochałem - mruknąłem, a moje oczy spotkały się ze wzrokiem Tery.
Tera? :3