- Cześć. - Powiedziałem do Taravii.
- Hejka, Zero. - Uśmiechnęła się.
- Gdzie Serafina?
- Nie wiem... Decimate też zniknął.
- Może poszli na... - Nie dokończyłem.
- Taaaa, na pewno. Zboczeńcu ty. - Zaczęła się śmiać.
- Jestem tylko dla alf miły, nie zauważyłaś?
- Zauważyłam. - Powiedziała sarkastycznie. - Bo się mnie boisz.
- Wcale nie! Dlaczego mam się bać? Nasze moce są równe. Ale ja znam ich więcej. - Popatrzyłem się na nią wrednie.
- Oj, chyba nie uwierzę. - Przekręciła oczami.
- Masz jakieś misje dla mnie?
- Nie za bardzo...
- To chodźmy się przejść... Cokolwiek. - Powiedziałem wzdychając.
- Okej..
*Po drodze*
Szliśmy spokojnie, gadając o różnych rzeczach. Nagle zobaczyłem obok jezioro i podbiegłem do niego.
- Lubisz pływać?
- No lubię. - Powiedziałem.
- To uważaj!! - Krzyknęła i wepchnęła mnie do wody.
- Ty też... Uważaj! - Warknąłem i zaraz Taravia wylądowała w wodzie.
Całkiem fajnie było. Zimna woda, a gorąco było!
*Wieczorem*
- To do jutra? - Powiedziałem.
- Do jutra.
W nocy spałem niespokojnie. Mój sen, przerwała lunatykująca wadera.
- Taravia? Co ty do cholery wyprawiasz? - Zapytałem.
Ocknęła się.
- Nie wiem... Lunatykuję?
- Chyba tak. - Zacząłem się śmiać.
Taravia? Lunatyczko moja xd