- Bardzo śmieszne. - syknęłam - Jeszcze nigdy się tak nie uśmiałam.
- No dobra, dobra. - zaśmiał się - Chodź, odprowadzę Cię do Twojej jaskini.
- Dam sobie radę. Jeszcze umiem trafić do własnej jaskini, idąc przez teren własnej watahy. - podkreślałam słowo "własnej".
- Po prostu chciałem być miły...
- Miły? A od kiedy to jesteś miły?
- Chciałem powiedzieć uprzejmy. - warknął
- Nie potrzebuję Twojej uprzejmości, uwierz na słowo. - bąknęłam i zaczęłam wychodzić.
- A tak w ogóle, to czemu przyszłaś do mojej jaskini? - zapytał.
- A niby skąd mam to wiedzieć? Zero, ja spałam! A teraz żegnam, dobranoc.
Zaczęłam wychodzić z jego jaskini. Na początku posłusznie w niej siedział, ale, jak można przewidzieć, po chwili zerwał się i do mnie dołączył.
- Mimo wszystko Cię odprowadzę.
- O, troskliwy się znalazł. - prychnęłam
- Czy Ty kiedykolwiek używasz czegoś innego od sarkazmu?
- Przecież ja nie używam sarkazmu, Zero!
Westchnął. Szliśmy teraz w kompletnej ciszy. Byłam śpiąca i zmęczona, a tu jeszcze taki kawał! Ziewnęłam, chwiejąc się.
Mimo wszystko fajnie, że Zero idzie ze mną. Czuję się tak jakoś... Bezpieczniej?
- Zero, mogę Cię o coś zapytać? - spojrzałam na niego zaspanym wzrokiem.
- Hm? - spojrzał na mnie wyczekująco.
- Po cholerę ze mną idziesz?
- Spodziewałem się czegoś głębszego. - skrzywił się.
- A ja spodziewam się odpowiedzi. - ziewnęłam, mrużąc oczy.
Zero? Nie miałam pomysłu, wybacz xD