To byłoby za proste...
- Co zrobimy z tym szczeniakiem? - zapytałam
- Nie wiem... Przecież nie możemy go porzucić, sam nie przeżyje nawet nocy.
Skinęłam łbem.
- To oczywiste. Problem w tym, że żaden wilk nie przygarnie szczeniaka ot, tak. Chyba, że Ty to zrobisz.
Wadera wybałuszyła oczy, stając w miejscu. Zmierzyła mnie wzrokiem, i uniosła brwi.
- Co proszę?
- O co Ci chodzi? - westchnęłam i przyśpieszyłam, przez co wadera znów ruszyła - Przecież obie wiemy, że to ty jesteś tą rozważniejszą. Ja szczeniaka nie przygarnę, bo...
- Bo?
- Bo nie. Nie lubię szczeniaków. Jak na razie możesz zaopiekować się tym małym, kudłatym "czymś".
- "Kudłate coś"? Taravia, siostrzyczko, nie masz serca, czy jak? - zapytała, oczywiście z nutką sarkazmu
- Możliwe. - wyszczerzyłam zęby w uśmiechu - Ale, wracając do tematu, zaopiekuj się tym. Mogę Ci pomóc, jakoś tam... Jak się usamodzielni, albo znajdziemy mu dom, oddamy to.
- Nie mów na tego szczeniaka per "to". - oburzyła się lekko
- Dobrze. A teraz przyśpieszmy, w jaskini zastanowimy się co zrobić z tym... Wil... Szczenia... No, z młodym.
- Lub młodą. - poprawiła mnie, a ja przewróciłam oczami
- Tak, tak, młodą.
Szłyśmy przez polną ścieżkę, która prowadziła idealnie do Centrum Watahy. Kiedy tam doszłyśmy, skierowałyśmy się kolejno do jaskiń, a później do tej "głównej", naszej. Shikanro przybrał postać tygrysa i położył szczeniaka na środku, gdzie była sterta liści. Nawet nie wiem skąd ona się tam wzięła...
- To co z nim, nią, czy jak tam wolisz, zrobimy? - zapytałam, przyglądając się szczenięciu.
Niewinna, biała kuleczka leżała przede mną. Nigdy nie przepadałam za szczeniakami, ale nie zrobiłabym temu krzywdy. Pazurki wielkości ziarenka piasku, "puch" zamiast sierści... Oczy za to wielkie, ukryte za bialutką powieką. Uśmiechnęłam się w duchu.
- Nie możemy tego zostawić, zdecydowanie...
Serafia? Siostrzyczko? ^^