Stanął w miejscu. Odwrócił się i uniósł brew do góry, kierując swoje spojrzenie na mnie. Podszedłem krok, a Eskander człapał za mną, najwyraźniej bojąc się ode mnie odejść. Rzuciłem w jego stronę krótki, zachęcający uśmiech.
- Nie bój się. - szepnąłem do małego, a ten lekko skinął łebkiem.
- O co chodzi? - zapytał basior
- Dziękuję, że nam pomogłeś. - lekko skinąłem łbem, a on odpowiedział tym samym
- Nie ma za co.
- Nawet nie znam Twojego imienia, zdradzisz je, czy to tajemnica? - zapytałem z lekkim, niezamierzonym przekąsem
- Verall, tutejszy zabójca.
Uśmiechnąłem się grzecznie. Nie za bardzo wiedziałem co powiedzieć, żeby utrzymać rozmowę. Aktualnie myślałem tylko o tej watasze.
- Nie masz przypadkiem porozmawiać z alfą o watasze? - zapytał, jakby odgadując moje myśli.
Zmarszczyłem brwi.
- Wszystkie formalności załatwię później. - odparłem, lekko unosząc łeb do góry.
Skinął łbem. Najwyraźniej Verall również nie za bardzo wiedział co powiedzieć...
- Pokażesz nam tereny? - zapytał Eskander, jakby się przełamując.
Spojrzałem na młodego, który stał obok mnie, całkowicie spokojny i rozluźniony.
Verall?