- Ale co niby? - Wilk wzruszył ramionami
- Ty... Ty chciałeś mnie zabić dla byle czego! - Fuknęłam jeszcze bardziej wkurzona. - Co ty sobie myślisz! A poza tym: ta pani ma imię!
- Przecież już mówiłem: myślałem, że jesteś lisem. - dodał spokojnym głosem. Najwyraźniej moje fochy nie zrobiły na nim wrażenia. Mój gniew ostygł trochę.
- Pff... jeszcze czego... - Zgrzytałam zębami. - Czy na serio wszyscy tu mnie widzą na talerzu? Nawet własny gatunek?!
- Przecież... - Wszystkie słowa zastygły mu w gardle.
- Czyli nie zaprzeczasz, co? - Położyłam uszy po sobie. - Wszyscy tacy sami...
Odwróciłam się, spoglądając w tył. I właśnie zdałam sobie sprawę z jednej ważnej rzeczy:
"Czy ja na serio płaczę?!"
Sheedan? Szloch, szloch... ;)