6 stycznia 2017

Od Raidena cd. Will

- Will? - zapytałem, trącając jej bezwładne ciało nosem - Will?!
Zacisnąłem zęby, mocniej się w nią wtulając. Może chociaż tak ją ogrzeję?
Chciałem biec po pomoc, ale nie mogłem jej tu zostawić. Nerwowo powiodłem wzrokiem w stronę zarośli. Pomimo targających mną dreszczy byłem w stanie wstać i zasłonić Will swoim ciałem. Prosiłem w duchu bogów, by był to przyjazny wilk, jednak liczyłem się z tym, że może chcieć nas zabić. Nie jesteśmy na swoich terenach.
Napiąłem mięśnie, kiedy po raz kolejny poruszyły się krzaki. Wyszedł z nich wysoki basior. Zamarłem. Nie znałem go, nie należał do watahy. Spojrzał na mnie przenikliwie i wyprostował się, mierząc nieprzytomną Will wzrokiem. Wziąłem głęboki wdech, mając nadzieję, że nie jest wrogo nastawiony.
- Czego tu szukacie? - odezwał się niskim, zachrypniętym głosem.
Cofnąłem się o krok, nie spuszczając z niego wzroku.
- Przepraszamy, jeśli wtargnęliśmy na twój teren, - zaczęłam - nie mamy złych zamiarów.
Uniósł brew i podszedł bliżej, a ja mimowolnie warknąłem.
- Nic jej nie zrobię. Krwawi.
- To jest właśnie problem. Poza tym tu jest za zimno. Błagam, pomóż nam - spojrzałem z determinacją w jego ciemne, czekoladowe oczy. Dopiero teraz dotarło do mnie, że naprawdę rzadko kogoś o coś proszę. A dla Will jestem gotowy robić to choćby w nieskończoność.
Omiótł ją wzrokiem i podszedł do niej. Nie spuszczałem z niego wzroku, wiedząc, że to ja jestem za nią odpowiedzialny.
- Mogę jedynie ją ogrzać, jednak nie będzie to długotrwałe. Nie zatrzymam krwawienia, rana jest zbyt głęboka.
Skinąłem łbem i z zaciśniętymi zębami patrzyłem jak, jej ciało rozjaśnia się pod wpływem jego magii.
- Jeśli coś jej zrobisz... - wysyczałem, podchodząc.
- Nie mam w tym żadnego celu.
- W jej leczeniu także - mój wzrok zatrzymał się na bandażu na jego łapie - Potrzebne ci to?
- Tak, nie oddam tego. Od teraz musicie poradzić sobie sami. - wyprostował się, spoglądając na mnie.
- Proszę, ten bandaż mógłby uratować jej życie. Ja...
- Nie.
Niewiele myśląc warknąłem i rzuciłem się na niego, zaciskając zęby na jego twardym karku. Szarpnął całym ciałem i oboje upadliśmy na ziemię, targając się w śmiercionośnym tańcu. Na szczęście to ja prowadziłem.
Przygwoździłem go do ziemi, a przyjemne ciepło rozeszło się po moim ciele. Od razu zrozumiałem, że jeśli czegoś nie zrobię, ta przyjemność zagotuje we mnie krew. Odskoczyłem, a moje ciało znów ogarnął chłód. Mam coraz mniej czasu.
- Jesteś popieprzony. Pomogłem wam! - wrzasnął.
Doskoczyłem do niego, milcząc, po czym zatopiłem kły na jego szyi. Metaliczna posoka wypełniła cały mój pysk, a jego ciało znieruchomiało.
- Wiem. - odparłem krótko, zrywając z jego łapy bandaż.
Obwiązałem nim nieprzytomną waderę i jeszcze raz przeszukałem basiora. Miał przy sobie także strzykawkę ze środkami przeciwbólowymi.
- Przepraszam. - westchnąłem i podszedłem do Will.
Jej rana już tak mocno nie krwawiła. Podałem jej także leki i położyłem ją na plecach. Ruszyłem do przodu, chcąc jak najszybciej się stąd wydostać. Nie może go widzieć, nie może wiedzieć, że zrobiłem coś takiego.

Powoli poznawałem już tereny, kiedy Will poruszyła się nieznacznie.
- Raiden? - wyszeptała i wtuliła się w moje futro.
- Cześć, Yyyyy.


Will?

Większość obrazków i zdjęć umieszczonych na blogu nie jest naszego autorstwa.

Proszę o nie kopiowanie treści z bloga w celach własnych bez wiedzy administratorki.

Szablon wykonała Fragonia dla bloga
Sisters of The Template