14 stycznia 2017

Od Oracle do Zafiry

Szedłem, ale bez sił. Moje mięśnie napinały się od bólu, który miał miejsce na mojej szyi. Walka w końcu pokazała swoje nieładne cechy. Nagle usłyszałem jakieś piśnięcie. Szybko skierowałem moje wielkie uszy w źródło ów dźwięku. No i co ch*lera?! Znowu potwór?! Ile ich tu jest do cholery jasnej?! ILE?! W krzakach stał potężny kyon, pod nim, chcąc się ukryć przed toksyczną śliną, leżała skulona wadera o sierści pięknej barwy piasku. Warknąłem, by zwrócić uwagę mutanta na siebie. Dinek (tak postanowiłem go nazwać) odwrócił się, a jego oczy błysnęły wściekłością. Z rany znowu zaczęła sączyć się krew. Szybko wypowiedziałem byle jakie zaklęcie pomagające w zatamowaniu wylewu. Potwór zaczął obchodzić mnie do okoła.
- No chodź, robaczku.
Rzuciłem w jego stronę, a ten zaszarżował wprost na mnie. Nie zwracałem uwagi na drugiego wilka. Pewnie gdzieś się ukryła. Wiedząc, że nie mam siły walczyć, bez użycia siły po prostu wezwałem demony, by skończyli z Dinkiem. Te zaczęły się bawić ofiarą, niektóre wchodziły do wnętrza potwora, a niektóre atakowały z zewnątrz. Widać było, że dinozaur cierpiał, uśmiechnąłem się w geście wygranej nad potworem.
- Wyjdź! Już po potworze! - Wykrzyknąłem i spojrzałem jeszcze raz na padniętego mutanta. Z krzaków wyłoniła się drobna wadera. Przestraszona, podbiegła do mnie.
- Dziękuje za to, że mi pomogłeś — wydukała. Kiwnąłem głową w geście, że nie ma za co i stałem tak, wpatrując się w piękną wilczycę.
- Nazywam się Oracle, a Ty?
- Zafira — powiedziała i podała mi łapę.

Zafira?

Większość obrazków i zdjęć umieszczonych na blogu nie jest naszego autorstwa.

Proszę o nie kopiowanie treści z bloga w celach własnych bez wiedzy administratorki.

Szablon wykonała Fragonia dla bloga
Sisters of The Template