30 stycznia 2017

Od Lionell

Biegłam ile sił. Nie, nie lubię mojego brata, zwyczajnie jestem trochę ciekawa, co tam zaszło. Jak każdy wilk. Po prostu. Kiedy w końcu tam dotarłam, zajrzałam ostrożnie do jaskini. Leżało tam truchło Hinyu, ale nie było nikogo w pobliżu. Ten ktoś, albo coś, zostawił tylko ślady z krwi, czarnego płynu i było tam trochę szkła. Nie żałuję brata. On zawsze wszystko psuł. Zabierał. A potem nie oddawał. Moją matkę. Odrobinę szczęścia. Cel w życiu. Właśnie, poco mi życie? PO CO MI DO JASNEJ CH***RY ŻYCIE?! Zostawiłam go roniąc łzy. Poszłam za tropem z krwi, której było coraz więcej. Ślad prowadził prosto do źródeł Isildur. Zatrzymałam się przed skałą, na której rosło drzewo o różowych liściach. W około panował spokój, ze źródeł buchało gorąco. Może to coś nie żyje?
- Nie żyje?... - ten głos. Znałam go aż za dobrze.
- Miałeś nie żyć.
- Cóż, Hin ma blokadę umysłu, jemu się nie ufa.
- Tak jak tobie. Jeszcze ci mało? Zabiłeś mojego brata i matkę. A teraz mam zginąć ja.
- Żałujesz Hinyu? To tylko bezużyteczny gnojek. - parsknął śmiechem.
- Nie. Ani odrobinę. Wiesz, troszkę za często napotykam rodzinę. - po tych słowach stanęłam na skraju skał. Sprowokowałam go. Wyszedł, ale nie obróciłam się, żeby go uderzyć. Czekałam. Zrobiłam rachunek sumienia. Dużo rzeczy, za które mogłam trafić do piekła... Oderwałam kawałek skały od mojego podłoża. Odwróciłam się i wbiłam ostry koniec kamienia w serce Korsu. Dochodzi jeszcze jeden grzech. On w odwecie ostatkiem sił pchnął mnie prosto w odchłań, z jeziorem lawy na końcu. Ciekawe, kto pierwszy zginie. Ja, czy on? Spojrzałam w górę. Wielkimi oczyma, patrzyła się na mnie Rivia. Potem skoczyła za mną.

Dla czego koniec ich obu? Jeszcze się do nich nie przywiązałam i stać mnie na lepszego wilka. Po wstawieniu opka wysyłam nowy formularz ^^

Większość obrazków i zdjęć umieszczonych na blogu nie jest naszego autorstwa.

Proszę o nie kopiowanie treści z bloga w celach własnych bez wiedzy administratorki.

Szablon wykonała Fragonia dla bloga
Sisters of The Template