Szybkim krokiem wyszliśmy z jaskini. Ja, Kesame i Mikke. Nie miałam pojęcia, skąd on się wziął w Watasze Smoczego Ostrza. Przecież odszedł jakiś czas temu! Teraz na pewno cieszyłaby mnie jego wizyta, ale zdenerwowanie i wyczuwalny strach nie dawały mi powodu do radości.
- Mikke, co się stało? - zapytałam. Kątem oka dostrzegłam, jak Kesame robi zdziwioną minę. No tak. Pewnie go nie poznała po tak długim czasie.
- Powiem ci ja dotrzemy, teraz musimy przyspieszyć kroku! - odpowiedział szybko. Mocniej zmarszczyłam brwi. O co może chodzić? Po chwili dotarliśmy na miejsce. Rozejrzałam się dookoła, gdy nagle mój wzrok przykuło martwe ciało. Otworzyłam szerzej oczy.
- Czy to...? - mój głos się załamał. Podeszłam bliżej i poniuchałam chwilę w powietrzu. Oprócz zapachu krwi wyczuwałam zapach mojej córki.
- Tak... - Mikke opuścił łeb. - Znalazłem ją tutaj już martwą.
- Autumn... - wyszeptałam. Położyłam się przy niej i wtuliłam głowę w jej szare futro. - Przepraszam...
Kesame podeszła do mnie, po czym zamknęła oczy.
- Przykro mi, Will...
****
Kesame została alfą, a niedługo potem zaczęła się wojna. Zostałam przydzielona do jednego z oddziałów walczących, razem z... Loedią. Pewnie szybciej zginę z jej kłów, a nie smoka. Wszędzie latało pełno tych bestii, a ja miałam wrażenie, że walka z nimi nie ma sensu. Weszłam do jaskini Kesame. Chciałam z nią porozmawiać. Nie ważne o czym. Po prostu chciałam usłyszeć jej głos, tak na wypadek... gdyby ten raz był tym ostatnim.
- Kesame? - powiedziałam, gdy zobaczyłam szarą waderę szykująca się do wyjścia.
<Kesame? Przepraszam, że tyle to trwało i taki gniot wyszedł :/ Dawno nie pisała wilczkami>