Podszedłem do regału z książkami i zacząłem przeglądać znajdujące się tu zbiory kartek. Znaczną większość pełniły tu zarysowane szkicowniki. Wszystkie włożyłem do jednego pudełka z napisem "archiwum". Książki zostawiłem na regale, jedynie jedną schowałem do swojej skórzanej torby. Chwilę jeszcze wodziłem wzrokiem po półkach. Mój wzrok przykuł samodzielnie ozdobiony zeszyt. Oklejony był szarym papierem. Wycięte w nim paski odsłaniały przyklejoną pod nią różową kartkę. Łańcuszek z pastelowo-różowym koralikiem w kształcie kropelki służył za zakładkę. Otworzyłem go powoli i spojrzałem na pierwszą stronę. "A ci, którzy to przeczytają, niech będą przeklęci na wieki" - po przeczytaniu tego nie miałem już wątpliwości, to był jej pamiętnik.
~*~*~*~*~*~
Przetarłem kurz z kilku książek. Było tu pusto i cicho. Było... było idealnie.
Usiadłem przy biurku i zakręciłem się kilka razy na obrotowym krześle. Zeskoczyłem z niego przesuwając je tym samym lekko do tyłu. Rozpaliłem ogień w kominku niedaleko, by chłód przeszywający pomieszczenie nie dawał się tak we znaki. Niewiele wilków tu zaglądało, a jeśli już, to po jednym pytaniu do mnie znikało gdzieś między regałami. W spokoju więc piłem malinową herbatę, wsłuchując się w ciszę. Wziąłem w łapy torbę rzuconą na biurko i otworzyłem ją. Spojrzałem na słuchawki należące kiedyś do Corners. Ich dawna różowa barwa stawała się całkiem biała, gdy ich dotykałem. Żaden z magów watahy nie był wstanie mi tego wyjaśnić. Nie byłem pewien, czy powinienem się tym martwić. Na razie postanowiłem odłożyć to na później i zająć się myślami dręczącymi waderę. Przed zapisanymi myślami widniał tytuł piosenki. "Breaking The Habit". Założyłem więc słuchawki i włączyłem utwór. Gdy ostatnie dźwięki ucichły, zacząłem czytać.
- Czytasz czyjś pamiętnik? Bo wątpię, żeby był twój. - usłyszałem znajomy głos.
Uniosłem oczy znad liter i spojrzałem w grafitowe oczy Nathing.
- To Cornesi... - mruknąłem odkładając zeszyt na bok.
Nathing?
Miałam napisać więcej, ale musiałabym cię o coś zapytać, a zwiałaś mi z chatu.