- Nie wiem, czy jestem, lub czy mógłbym być pomocą, której szukasz. Ale jeśli istnieje cokolwiek, co mógłbym uczynić, zrobię to.
April przewróciła oczami z lekką irytacją.
- Naprawdę sądzisz, że szukam wilków z napisem "pomoc" wymalowanym na czole? Nie! Chodziło mi o to, że...
- Oboje potrzebujemy pomocy i nie lubimy o tym mówić - przerwałem jej. - Nie martw się o to. Nie zamierzam traktować cię w ten sposób.
- Ale nie chcę, żeby na twoją decyzję wpływał tylko żal. Albo poczucie winy - powiedziała, wyglądając na przygaszoną.
- To nie tak - zaśmiałem się. - Widzisz, tak wiele istot próbowało mi pomóc, że czuję się zobowiązany do spłacenia długu wdzięczności. W ten sposób pomogę samemu sobie, a nie tylko Tobie. Chociaż świadomość, że mogę się komuś przydać, dodaje mi motywacji.
- Huh? No właśnie, sam potrzebujesz pomocy - mruknęła.
- Czasami trzeba dać sobie pomóc w trochę inny sposób. Zresztą, co to za życie, w którym wilk tylko by otrzymywał lub tylko proponował pomoc? To nie brzmi zbyt sprawiedliwie. Więc głowa do góry. A Twoje demony... - zastanawiałem się przez chwilę. - Jeśli przyjdą, niechaj wpadną w odmęty mych cieni. Ha! Co ty na to?
- Naprawdę mam co do ciebie pewne wątpliwości - rzekła, kręcąc z rozbawieniem głową. - Ale ty przynajmniej starasz się wyjść z problemu, a nie doszukiwać się większego. Takie podejście jest czasami niebezpieczne, ale... - zawahała się.
- Rozumiem, co chcesz mi powiedzieć. Nie martw się. Przynajmniej nie martw się na zapas. Co myślisz o takim podejściu? Dałabyś mu szansę? - zapytałem, przekrzywiając głowę z uśmiechem na pysku.
- Zgaduję, że nie przekonamy się o skuteczności tego podejścia, dopóki nie spróbujemy.
- Więc oto moja odpowiedź, zostaję. O ile tylko Alpha zgodzi się mnie przyjąć. Gotowa przyznać się do nowego przyjaciela? - sprowokowałem ją.
- Nie tak szybko. - Zmrużyła oczy. - A z Alphą nie powinieneś mieć problemu. To wyrozumiała, inteligentna wadera.
- Nie mogę doczekać się spotkania - odparłem energicznie, ruszając przed siebie.
- Hej, a ty dokąd? - zawołała zdziwiona. - Wataha w tamtą stronę.
- Jest noc. Tobie na pewno chce się spać, a Alphy budzić z takiego powodu jak ja nie wypada. Pójdę pozwiedzać zewnętrzne obszary watahy.
- ...nie wypada, to tak odsyłać gościa. Dziwnie mi z tym - przyznała po chwili zastanowienia.
- Zakładam, że nie mam tego odebrać jako zaproszenia do twojej jaskini?
- Debil.
- Tak myślałem. Teraz jest ci lżej? Pójdziesz spać?
- Czekaj, czekaj. Myślisz, że tak łatwo się mnie pozbędziesz? Nie ma mowy! - oburzyła się w teatralny sposób.
Pomarudziłem pod nosem.
- No dooobrze. Skoro tak uwielbiasz moje towarzystwo, to może masz jakiś pomysł lub pytania? - Rozglądałem się po ciemnym lesie, podziwiając tak rzadko przeze mnie widziany kontrast bieli skrzącego się śniegu z mrokiem chłodnej nocy. - Może chcesz mi opowiedzieć coś więcej o sobie? Chętnie posłucham. I nie chcę, żebyś mówiła o tych niepełnosprytnych wilkach, które cię omijają. Mów o sobie, a nie o demonach - kontynuowałem z pewną powagą, świadomy ciężaru wypowiadanych słów. - Odnoszę wrażenie, że w życiu dane jest nam spotykać wiele demonów, chociaż nie wszystkie przyjmują formę złych duchów. Są wszędzie wokół nas, ale te najbardziej niebezpieczne znajdują się wewnątrz. W chwilach słabości i strachu próbują przejąć kontrolę. Myślę... myślę, że nie warto o nich mówić. Nie warto pozwolić naszym wyborom podążać ich ścieżkami, bo prowadzą donikąd.
<April?>
Daj znać, jakbyś chciała napisać jakiś konkretny wątek. Wybacz mi słabą jakość - nadszedł czas egzaminów na studiach, więc moje możliwości pisarskie będą mocno ograniczone do końca stycznia ;/