- Nie spodziewałam się tego, że zostaje rodzicem, a tym bardziej samotnym. - przyznałam szczerze. -Takie niespodzianki są zawsze… nieoczekiwane. Jednak to od nas zależy czy to są miłe, czy nieprzyjemna - dodałam. Kianixie kiwnęła głową na znak zgody i upiła kolejny łyk herbaty. Zauważyłam, że wadera mocno zamyka powieki, a następnie powoli je otwiera. Chciałam zapytać się, czy wszystko w porządku, ale ugryzłam się w język. Kin wyciągnęła jakieś dziwne pudełeczko. Wykonane ono było z dębowego drewna. Otworzyła je i wyciągnęła pewną żółto-białą tabletkę. Szybkim ruchem wzięła ją do ust i przełknęła, po czym pokręciła głową, jakby połknęła właśnie gorzką pigułkę. I chyba tak się stało.
A przynajmniej tak myślę.
- Na czym skończyłyśmy? - zapytała, chcąc wrócić do rozmowy. Tak więc kontynuowałyśmy naszą konwersację. Aż w pewnym momencie Kianixie zapytała:
- A co z twoją rodziną?
Spojrzałam na nią zakłopotana i odpowiedziałam jej pytaniem:
- Jaką rodziną?
- Twoimi rodzicami - sprostowała.
Zamyśliłam się na chwilę i zwróciłam się do młodego z prośbą, aby przyniósł mi pewny przedmiot. Nie był mi potrzebny, ale… nie chciałam, aby młody ją słyszał. Kiedy Ayoko wyszedł, wadera spojrzała na mnie pytająco.
- Nie chcę, aby to słyszał - wyjaśniłam, po czym wzięłam głęboki oddech - Nie wiem kim jest moja rodzina, z skąd pochodzę ani kim tak naprawdę jestem -
- Dlaczego? - spytała, lecz po chwili pożałowała, że zapytała. Ja jednak odpowiedziałam.
- Straciłam pamięć. Wymazali mi pamięć lub straciłam wspomnienie podczas jakiegoś wypadku… Sama nie wiem… - przyznałam - Obudziłam się w jakimś miejscu, pamiętając jedynie imię. Czy jest moje? Tego nie wiem, jednak wiedziałam, że z jakiegoś powodu musiałam je zapamiętać. Dlatego wybrałam je na swoje imię -mówiąc to, poczułam się lżej, jednak bałam się, że zaufałam nie temu wilkowi, co trzeba. Do diabła! Czemu jej to mówię? Ale to się powiedziało, tego się już nie cofnie.
Samica myślała przez chwilę, po czym zadała kolejne pytanie:
- A jak… poznałaś Ayoko?
- Jego rodzice uwierzyli w jakiś zabobon o przepowiedni, że wilk o dwukolorowych oczach ich zabije. Pod namową tamtejszej alfy porzucili go w zaspie śnieżnej, mając nadzieję, że tam zginie -Kianixie tylko przytaknęła. Wtedy wpadł młody. Był nieco zasapany, ale perspektywa ruchu chyba go ucieszyła. Od razu do mnie podbiegł i wyjaśnił, że nie ma tego, po co go posłałam. Podziękowałam mu i chciałam coś powiedzieć, ale Ayoko podszedł do Kiax i zapytał:
- Czy pobawisz się ze mną?
Kianixie? Nie mam pomysłu xd