Spojrzałam na basiora, fucząc niechętnie. Zastanawiam się, po co tutaj przyszłam? A no tak. Muszę poznać obyczaje, by zaatakować tą watahę jak najmocniej. Usiadłam w jakimś miejscu i zaczęłam oglądać przedstawienie. W końcu, gdy ten szajs się skończył, podniosłam się i ruszyłam w stronę, w sumie jakąś. Zamknęłam oczy, idąc na czuja. Generalnie gdzieś spadnę.
****
Siedziałam przed jaskinią, nie myśląc o tym, co jest teraz. Zbyt wiele przebłysków z tamtych dni, prześladował mój umysł. Nadal mnie prześladowała moja osobowość. Moje lęki, bóle. Jsaon usiadł obok mnie i spojrzał na mnie swoim ciepłym wzrokiem. Położył łapę na mojej, uśmiechając się pogodnie. Spojrzałam na niego, zaskoczona. Jego dotyk...
- Co ty robisz? - zapytałam. Basior się zaśmiał cicho.
- Uspokajam Cię.
- Nie rozumiem. Nie byłam tego uczona.
Basior się ponownie zaśmiał i odwrócił pysk w stronę swojego stada.
- Widzisz. Widzieliśmy to, co ci robili. Wdziałem, jak cię torturowali, niszczyli twoje serce, zastępując... Tym.
- Uważasz, że zabijanie szczęścia jest błędne? One krzywdzi! To tylko tymczasowe łagodzenie bólu!
- Wmówili ci to, dlatego tak myślisz, wiesz? - spojrzał na mnie ponownie. Zaczęłam się zastanawiać. Nic nie pamiętałam w sumie. Tylko ból. Nie czułam szczęścia, może jednak ma rację? Wstałam i spojrzałam na swoje ostre, jak brzytwa, pazury.
- Wmówili ci to, dlatego tak myślisz, wiesz? - spojrzał na mnie ponownie. Zaczęłam się zastanawiać. Nic nie pamiętałam w sumie. Tylko ból. Nie czułam szczęścia, może jednak ma rację? Wstałam i spojrzałam na swoje ostre, jak brzytwa, pazury.
- Moje ciało jest dostosowane do zabijania, nie szczęścia.. W ogóle co to jest szczęście?
- Szczęście? To coś, co cieszy twoje serce. Coś, co ci pozwala żyć. Czy ci tak biło serce, gdy dawałaś śmierć innym?
Zamilkłam. Nigdy nad tym nie myślałam, a to, co mówi, wydaje się prawdziwie. Może... Może faktycznie po prostu...
Zamilkłam. Nigdy nad tym nie myślałam, a to, co mówi, wydaje się prawdziwie. Może... Może faktycznie po prostu...
Basior na widok mojej miny się zaśmiał i pocałował w pyszczek.
- A teraz, co czujesz?
- A teraz, co czujesz?
Gwałtownie się wyprostowałam, czując swoje własne serce. Wyprostowałam uszy, czując dziwne emocje. Nie potrafiłam ich nazwać, były dla mnie zupełnie nowe. To było...
- Szczęście...
****
Ledwo co udało mi się zatrzymać przed urwiskiem. Szybko jednak, zmieniłam tor i usiadłam na plaży. Zaczęłam się wsłuchiwać w wodę. Nie potrzebowałam szczęścia do życia, a uśpione serce mi to tylko udowadnia. W pewnym momencie, usłyszałam szelest. Warknęłam w tamtą stronę. Doskonale znałam ten zapach.
- Nie ukrywaj się, Naxet. Czego chcesz?
Naxet? xD