10 stycznia 2018

Od Lirii CD Nicolaya

Gdy się obudziłam, słońce było już wysoko. Z przerażeniem zerwałam się na równe nogi i popędziłam do jaskini Nico. Nie było go tam. Czasu było mało, a ja nie wiedziałam za co się zabrać, w co włożyć łapy, gdzie się udać i gdzie ugościć mamę. Od tej wizyty zależy moja przyszłość, moja i Nico. Poza tym, przybycie mamy to także wydarzenie dla całej watahy, nie często zdarza się, że władczyni odległych ziem przybywa w odwiedziny. Coraz bardziej spanikowana ruszyłam do Centrum. Kilka kroków przed głównym placem obrazy przed oczami zaczęły mi się roić i mieszać, tworząc szare smugi. Delikatnie położyłam się na ziemi, by spokojnie przeczekać chwile otępienia. Kilka minut później ocknąwszy się, zobaczyłam przed sobą Nico i naszą nową alfę, Kesame, uśmiechających się szeroko.
- Wybacz mi Lirio, że musiałem zesłać ci tę burą iluzję przed oczy - zaczął Nico. - Nie chciałem psuć ci niespodzianki. Wraz z Ayame zwołaliśmy wszystkie wilki, by twoja mama miała godne powitanie.
Dopiero teraz dotarło do mnie, że dookoła stoi cała reszta watahy. W powietrzu unosił się dziwny czar, a zimowa aura w połączeniu z wszędobylską radością wypełniały rozległą, przystrojoną śniegiem przestrzeń. W tym momencie opuściły mnie wszelkie obawy. Będzie dobrze...
- Cieszysz się, kochana? - spytał Nicolay z całą radością w oczach, przerywając mi wewnętrzny monolog.
- Cieszę się? Jestem zachwycona!
W tej samej chwili na niebie pojawiła się jasna poświata, a z jej wnętrza wynurzyła się piaskowożółta wadera.
- To mama, tak, to ona.

Nico?

Większość obrazków i zdjęć umieszczonych na blogu nie jest naszego autorstwa.

Proszę o nie kopiowanie treści z bloga w celach własnych bez wiedzy administratorki.

Szablon wykonała Fragonia dla bloga
Sisters of The Template