Rena stoi nieruchomo i wpatruje się w milczeniu w leżące nieopodal szczenięta. Mała waderka, jej córka, śpi zwinięta w kłębek wraz ze swym rodzeństwem, chyba nie są świadome faktu, że para bladych oczu uważnie obserwuje ich spokojny sen. Przy szczeniętach śpi ciemnoszary basior i gdyby nie miarowe ruchy klatki piersiowej, można by wziąć ich za martwych. Wadera nadal wpatruje się w swoją rodzinę z nieodgadnionym wyrazem pyska.
- Mamo? - rozległ się zaspany głos waderki, otrząsając Renę ze stanu dziwnego odrętwienia.
- Och, Saskia... - w jej miękko brzmiącym głosie dało się słyszeć dziwną, jakby napiętą, budzącą niepokój nutę. - Co się stało? Nie możesz spać?
Szczenię nazwane Saskią oparło jasny łebek o łapy matki.
- Nie wiem dlaczego się obudziłam, po prostu miałam takie... dziwne przeczucie...
- Jakie to przeczucie, mój skarbie? - napięcie w głosie Reny przybrało na sile.
- Sama już nie wiem, - odparła pogodnie Saskia - Chyba będę już wracać do łóżka.
Waderka uśmiechnęła się i z powrotem położyła się przy swoim rodzeństwie.
Przed zaśnięciem łapą przysunęła do siebie nieduży, żółty jaskier.
~~~
Rena gwałtownie zbudziła się z niespokojnego snu, dysząc szybko jak po biegu. W jej głowie huczała jedna tylko myśl, spychając wszystko inne na drugi plan.
"Muszę go znaleźć."
Harbinger? Cierpię na tzw. Brakus Wenus Pospolitus