26 października 2018

Od Toxikity cd. Nathing


– Co? – Toksyna podeszła do Nathing i spojrzała w stronę, w którą spoglądały oczy wilczycy, a widok nie wydał jej się za ciekawy. Wręcz przeciwnie, idealnie taki, jakie kłopoty, które obie wadery miały. – I co, jaki masz plan, mądralo? Wywiodłaś nas w pole i teraz mamy sobie czekać, aż te giganty tu przylezą i chuj wie, co zrobią? – zaczęła z pretensjami do swojej bety, która słysząc zgrzytliwy głos Toxikity, skrzywiła się jeszcze bardziej i zerknęła na nią gniewnie.
– Co jak co, ale swoimi docinkami na pewno nie poprawisz sytuacji – odgryzła się, marszcząc brwi i zaczęła myśleć, co zrobić, by je stąd wyciągnąć.
Natomiast Toxikita głowiła się, jak beta watahy, druga co do kolejności na szczycie hierarchii osoba mogła posunąć się na tak idiotyczny czyn, jakim było cofnięcie się w czasie, nie o parę minut, godzin, a o lata. Dreptała niespokojnie po ziemi i równocześnie rozglądała się po pomieszczeniu, w jakim się znalazły, starając się wyszukać czegoś, co sprzyjałoby ich ucieczce, lecz nie była zbyt dobra w poszukiwaniu upragnionego celu, o czym dowodzi jej wstydliwa, kilkuletnia pogoń za osobą, która wyrządziła jej nieodwracalną krzywdę.
– I co, namyśliłaś się? – zagadnęła Nathing, na co Toxikita burknęła coś niezrozumiałego pod nosem, aż w końcu padła na pomysł, który wydawał się tak prosty i oczywisty, że aż głupi, że nie wpadła na niego przedtem.
– Nie możesz nas przywrócić, tylko trochę wcześniej, zanim natrafiłyśmy na tego brzdąca? – Podeszła znacznym krokiem do Nathing, spoglądając na nią wyczekująco, a ta westchnęła, choć po chwili zerknęła to na Tox, a to na pędzące i coraz bliżej będące stwory.
– Moje moce słabną z każdą chwilą, nie wiem, czy dam radę... – Spojrzała na swoje łapy, będąc kompletnie wypłukana z optymistycznych myśli i podejścia do sytuacji, jednak Toxikita nie zamierzała się poddawać, nie miała zamiaru utkwić w tej dziurze w towarzystwie tego czegoś po drugiej stronie groty.
– Musisz spróbować, rozumiesz? Musisz! – naciskała, nie wiedząc kompletnie nic o nieciekawym stanie Nathing, jednak pomimo tego nie zamierzała odpuścić.
– Tox, ja nie mogę, rozumiesz?! Nie mogę, nie jestem w stanie tego zrobić! – krzyknęła, opadając z sił. Łapa bolała coraz bardziej, powoli nie potrafiła na nią nastąpić, co wiedziała, że wkrótce nie ujdzie na uwadze Toxikicie.
– Nathing, obiecuję ci, że powrócimy do watahy całe i zdrowe, nic się nie stanie, jesteś betą! Nie bez powodu zasłużyłaś na to stanowisko, laska! Dasz sobie radę! – Neonowa wadera zebrała się na przyjaźniejszy ton głosu i postanowiła podnieść na duchu swoją towarzyszkę, zdobywając się na motywację. – Wierzę w ciebie!
– Toxikita, tu nie chodzi o moją wiarę w siebie, a o moje moce. Coś nie tak, coś się dzieje, już nie czuję się przy tobie tak źle. Coś nie tak ze Smoczym Ostrzem... – zmartwiła się, a do Toxikity zaczęło docierać, że faktycznie coś było nie tak. Nie raziła po oczach tak, jak zwykle, nawet nie wpływała aż tak niekorzystnie na środowisko wokół siebie.
– Co sugerujesz? – zainteresowana sprawą, przysiadła, tupiąc zdenerwowana łapą. Jeśli to prawda, że moce znacznie osłabły, może to oznaczać, że wkrótce zanikną całkowicie, co by oznaczało dla nich pewną śmierć.
– Musimy znaleźć tu coś, co pozwoli nam powrócić do teraźniejszości...

Nathing?
Rób, co chcesz, możesz mnie nawet udusić, bo wiem, jak długo czekałaś na ten odpis i jak bardzo chciałaś go olać, ale nareszcie, po prawie roku czasu, pojawił się! Możesz być trochę zawiedziona, bo opo prawdę mówiąc niewiele nowego wnosi, ale jakiś pomysł już jest xd

ERROR 404


Wątek został uznany za zakończony; zapadła decyzja obustronna wynikająca z jednogłośnego stwierdzenia, iż obie postacie nie pasują do siebie pisemnie i nie warto tworzyć nic na siłę.

Większość obrazków i zdjęć umieszczonych na blogu nie jest naszego autorstwa.

Proszę o nie kopiowanie treści z bloga w celach własnych bez wiedzy administratorki.

Szablon wykonała Fragonia dla bloga
Sisters of The Template