28 października 2018

Od Invernessa cd. Akatali

Wpatrywałem się uparcie w nowo poznaną waderę, nie za bardzo wiedząc, czy czuję do niej jakąś sympatię. Nie byłem chyba zbyt dyskretny, bo zaraz odwróciła pysk w moją stronę i uniosła brwi w momencie, w którym nasze spojrzenia się skrzyżowały. Z cichym westchnięciem spojrzałem na podłogę i odszedłem od stołu, aby móc wyjść na zewnątrz i posłuchać swojej ulubionej muzyki – szumu drzew.
Kiedy tylko wychyliłem łebek z ciepłej jaskini, owionął mnie chłodny wiatr, niosący ze sobą zapach deszczu i kwiatów. Przymknąłem oczy i rozkoszowałem się obecnością natury; rozmoknięta ziemia delikatnie uginała się pode mną, kiedy przechodziłem do jednego z drzew, na którym najczęściej siedziałem – rozłożystego klony, z nisko rozpiętymi gałęziami, które były stabilne i jeszcze całkiem młode. Dzięki temu miałem pewność, że nie załamią się przy nieostrożnym kroku. Oparłem czoło o chropowatą korę i wtedy całym ciałem odczułem życie, które pod nią pulsowało.
– Cześć – szepnąłem i potrząsnąłem łbem w momencie, w którym na mój nos spadła pierwsza kropla wiosennego deszczu. Była ciepła i przyjemna, nie taka, jak podczas jesieni.
– Mówisz do drzewa? – usłyszałem i odwróciłem się w stronę Akatali, która wpatrywała się teraz w koronę klonu z zadartym ku górze nosem.
– Och – mruknąłem i cofnąłem się o krok od drzewa, odrywając od niego czoło. – Czasami.
– Jesteś bardzo dziwnym szczeniakiem – zauważyła i podeszła bliżej, wciąż jednak na mnie nie spoglądając. Zmarszczyłem brwi i mruknąłem pod nosem kilka niezrozumiałych dla niej zlepków słów.
– Po co przyszłaś?
– Nie bądź niemiły. Słyszę wyrzut w twoim głosie.
– Nie powinnaś siedzieć z rodziną?
Westchnęła i usiadła obok mnie, nie robiąc sobie nic z moczącego jej futro deszczu. Krople spływały po przezroczystym ciele i nie mogłem oderwać wzroku od tego dziwnego zjawiska.
– Mam trochę inne plany. Przejdziemy się?
Ucieszyłem się na te słowa, choć w sumie nie wiem dlaczego. Skinąłem łbem i ruszyłem za nią, jeszcze tylko raz spoglądając na kołysane wiatrem liście klonu.
– To jak jest z tym... – przez moment szukałem słowa, ale w końcu poprzestałem na najprostszym wyborze. – ...ciałem?
– Taka uroda – uśmiechnęła się blado. Uniosłem brew, jednocześnie skacząc nad zwalonym pniem, który towarzysząca mi wadera przekroczyła bez problemów.
– Jesteś martwa, tak?

Akatalo?

Większość obrazków i zdjęć umieszczonych na blogu nie jest naszego autorstwa.

Proszę o nie kopiowanie treści z bloga w celach własnych bez wiedzy administratorki.

Szablon wykonała Fragonia dla bloga
Sisters of The Template