25 października 2018

Od Bellony ♦️ Smocze Ostrze

Podeszła bliżej, wpatrując się w księgę. Dojrzała jedynie niezrozumiałe symbole oraz coś, co od biedy można było uznać za nieznane jej litery i cyfry. Zmrużyła oczy, doskonale wiedząc, że ten gest w niczym jej nie pomoże. Trąciła księgę nosem, przewracając następne strony. Wszystkie były pokryte mnóstwem niezrozumiałych znaczków. Po chwili poprawiła się - wszystkie oprócz jednej. Ostatnia strona była w połowie pusta - jakby niedokończona. Po niej był tylko cienki kawałek postrzępionego papieru, świadczącego o tym, że ktoś wyrwał końcową stronę. Dlaczego?
Doskonałe pytanie - stwierdziła sucho w myślach. - Dlaczego tu jestem? Dlaczego akurat my tu trafiłyśmy? Dlaczego ja?
Ledwo dostrzegalnie pokręciła głową w kierunku Kesame. Po pysku wadery jej towarzyszącej przemknął cień rozczarowania zmieszanego z lekkim zdziwieniem. Biała wadera - Bella nazwała ją w myślach Strażniczką, głównie dlatego, że to miano najbardziej do niej pasowało - obserwowała tą scenę z lekkim grymasem na pysku. Bellona poruszyła nieznacznie łapami. Ciężar kajdan sprawiał, że miała ograniczoną możliwość poruszania się - i w konsekwencji ucieczki. Jednak.. Okowy były zbyt lużne. Gdyby zdołała odwrócić jakoś wzrok Strażniczki, może udałoby się jej wymknąć. Ale jak?
Spróbowała użyć mocy. Ze zdziwieniem zauważyła, że nie może przywołać swoich ostrzy. Pozostałe moce także nie działały. Widziała, iluzja na jej ciele okrywała ją szczelnie, ale nie mogła użyć mocy. Po chwili zdziwienia nową, nieznaną jej dotychczas sytuacją zaakceptowała ją. Dobrze, nie mogła użyć mocy. Ale mogła zrobić coś jeszcze.
Postąpiła w stronę Kesame, otwierając pysk, jakby chciała coś powiedzieć. Przekręciła łapę ledwo dostrzegalnym ruchem, potykając się w połowie słowa i uderzając o twardą kamienną posadzkę. Zabolało. Była pewna, że zarobiła właśnie siniaka na szczęce. Strażniczka widać nie zorientowała się jeszcze, że wypadek był specjalny. Podeszła bliżej z niezadowolonym wyrazem twarzy. Udając próbę wstania, oparła jedną łapę o okowy. Skupiła się. Wydarzenia jakby zwolniły, choć nie powinno to być możliwe. Okowy ześlizgnęły się szybko, zgrzytając, czemu towarzyszył szybki syk Bélle. Ból obtartej skóry, jak zresztą każdy inny ból, tym razem się nie liczył. Miała swobodę ruchów. Była wolna.
Zanim Strażniczka zdążyła zareagować, uderzyła ją w pysk lewą łapą, tą, na której jeszcze wisiały metalowe kajdany. Przez ułamek sekundy zauważyła jej zdziwioną twarz, a potem stłumiony krzyk bólu, gdy te uderzyły ją prosto w pysk. Nie czekając na to, aż się otrząśnie, kopnęła ją w brzuch. Strażniczka upadła na kamienną podłogę, zwijając się z bólu.
Czas zaczął biec normalnie. Kątem oka zauważyła zszokowaną minę Kesame. Ignorując ją, skupiła całą swoją uwagę na Strażniczce.
- Wybacz za wcześniejsze - burknęła cicho, po czym zaczęła kontynuuować głośniej. - Spróbuj wstać czy wyciągnąć ten mały, śliczny nożyk z pochwy nie tej zboczeńce, a dopilnuję, by znalazł się w twoim gardle. Porada pierwsza - sprawdzaj, czy kajdany nie są za duże i zawsze pilnuj więżnia. - Strażniczka syknęła. Patrząc w jej oczy, zdała sobie sprawę, że się boi. Mimo woli twarz Bellony wykrzywił krzywy uśmiech. Z niejakim zadowoleniem patrzyła na Strażniczkę. Teraz, gdy była bezbronna i obezwładniona, nie wyglądała w ogóle na zagrożenie. Przypominała raczej młodziaki, jakie spotykała podczas przebywania w watahach. Dzieciak. Ile ona mogła mieć lat? Trzy? Cztery?
- Mogłabyś zostawić nas same? - spytała Kesame, podchodząc bardziej do przodu. Ton jej głosu sugerował, że to nie prośba. Bellona zrozumiała to.
- Dobrze - stwierdziła swoim ochrypniętym głosem i zawróciła do korytarza, którym tu weszły. Zatrzymała się za zakrętem i czekała.
Po bliżej nieokreślonym okresie, który mógł trwać równie dobrze kwadrans, jak i godzinę, do korytarza zajrzała Kesame. Za nią podążyła Strażniczka. Nie była skuta, co ją zaskoczyło. Dreptała za nią z nijakim wyrazem twarzy. Bella spodziewała się jakichś emocji. Strachu, niezadowolenia? Strażniczka wyglądała bardziej na przybitą, jakby nie miała wyjścia. Kesame dała jej znak, by wróciła. Bella posłusznie poszła za nią.
- Co z nią? Wiesz coś o Smoczym Ostrzu? - spytała, nieznacznym ruchem głowy wskazując na Strażniczkę. Na pysku jej towarzyszki przez moment mignął jakiś wyraz, jednak znikł na tyle szybko, że nie miała okazji go rozpoznać.
- Mów jej Enyo - stwierdziła. - Wiem niewiele więcej od ciebie. Enyo nie ma pojęcia, gdzie jest Smocze Ostrze. Twierdzi, że znajduje się ono na wyższych poziomach, do których nie ma dostępu.
- Nie twierdzę. Tak właśnie jest - usłyszała za sobą lekko urażony głos Enyo. - Nawet ja nie mam pojęcia, co tam istnieje. Informacje są w księgach, jednak same widziałyście, że nie da się ich odczytać. To ślepy zaułek, droga donikąd. Odejdźcie, czegokolwiek chcecie. Świątynia darowała wam życie. Wykorzystajcie tę szansę, bo drugiej nie będzie.
- Co to znaczy, że darowała nam życie? - zapytała znienacka Bélle. Enyo zmarszczyła brwi.
- Świątynia.. ona nie jest tylko budynkiem. Nie wiem, jak to wyjaśnić. Ona czuje. Myśli. Nie zabiłam was na miejscu tylko dlatego, że czekałam na jej decyzję. Teraz zdecydowała, że możecie zostać.
- Czyli to dlatego nie mogę używać prawie żadnych mocy? - spytała ponownie Bella.
- Właśnie dlatego. W obrębie Świątyni blokowane są wszystkie moce, które mogłyby być dla niej szkodliwe. Reszty pozwala używać. Jak już mówiłam, Świątynia Smoczego Ostrza to nie tylko budynek. Posiada własną świadomość i nade wszystko chroni Smocze Ostrze.
Zerknęła kątem oka na księgę, dalej otwartą. Po chwili uświadomiła sobie coś bardzo ważnego.
Rozumiała.
Rozumiała każde słowo.
Wydała z siebie zduszony okrzyk i rzuciła się w kierunku księgi. Zmarszczyła brwi. Znaki ponownie stały się niezrozumiałe. Przekręciła głowę - i znowu mogla je przeczytać. Stłumiła histeryczny śmiech. Takie proste.. Takie proste! Wystarczyło przekręcić głowę i odczytać krzywo!
Mimowolnie parsknęła śmiechem, po czym umilkła, czując na sobie wzrok obu wader.
- Ja.. - zaczęła. - Chyba to odczytałam. Nie wiem, o czym mówi, ale sądząc po urywkach wnioskuję, że to jakaś kronika. Prawdopodobnie watahy.
- Odczytałaś to? - zdziwiła się Kesame. - Jak? - Bella bez słowa przesunęła się w lewo, odsłaniając księgę obróconą pod właściwym kątem. Jej towarzyszka wlepiła w nią oczy, uważnie obserwując. Po chwili pokręciła głową. - Przepraszam, ale dalej tego nie rozumiem.
- Dziwne - mruknęła cicho Enyo. - Przechodziłam koło tej księgi prawie codziennie i do tej pory jej nie odczytałam. Teraz też widzę to samo.
- Hm. Dziwne. Kesame, mogę cię o coś spytać? Dlaczego.. wiesz, pozwalasz chodzić wolno Enyo? Nie wiem, nie mam do niej nic, ale sądzę, że skoro już raz nas pojmała, może to zrobić ponownie. - Wspomniana wadera wydała z siebie coś, co mogło być cieniem parsknięcia.
- Złożyłam przysięgę, że nic wam nie zrobię, a do tego pomogę w poszukiwaniach Ostrza. W zamian macie pomóc mi się stąd wydostać.
- Wydostać? Sądziłam, że nic cię tutaj nie więzi - zdziwiła się Bella.
W odpowiedzi Enyo odsłoniła szyję i odgarnęła futro, ukazując w całej okazałości ukryty pod nim tatuaż. Barwny szmaragdowozielony smok pysznił się wokół szyi, owijając ją. Głowę miał skierowaną w górę, łapy wbite w szyję. Skrzydła były uniesione szeroko w górę, okrywając całą sylwetkę. Był piękny. I niebezpieczny.
- Ten tatuaż to moja zguba. Za każdym razem, gdy próbuję wyjść poza tereny Świątyni, duszę się. Właściwie nie jestem strażniczką tego miejsca. Jestem jego więżniem. - Umilkła. Bellé zrozumiała, że to znaczyło dla niej dużo. Prawdopodobnie były pierwszymi wilkami, jakie kiedykolwiek widziała.
- Dobrze - burknęła swoim szorstkim głosem, tym razem jednak o wiele łagodniej. Enyo nieco się odprężyła. - Mogę wrócić do lektury?
Przez dłuższy czas w sali było słychać jedynie szelest papieru i oddechy całej trójki. Bellona spokojnie kartkowała książkę, co nieco nie pokrywało się z oczekiwaniami pozostałych. Kronika - jeśli to w ogóle była kronika - nie miała zbyt wielu stron, jednak informacje zawarte w niej pochłonęły ją całkowicie. W końcu zamknęła książkę.
- Już wiem, co się stało - odezwała się spokojnie. - Obawiam się jednak, że może być trochę.. dziwnie. Zacznę od początku. - Przewróciła kartkę. - Z tego, co zdołałam odczytać, wynika, że Świątynię wybudowano po wojnie z potworami. Członkowie Watahy Smoczego Ostrza, chcąc chronić swój talizman, stworzyli ten budynek za pomocą potężnych zaklęć. Świątynię wybudowano w centrum watahy, by była w pełni chroniona. Świątynia przez lata stała niewzruszona, zaś wataha podupadała. Około dwustu lat po wybudowaniu świątyni wataha całkowicie upadła, a wilki odeszły z tych terenów. Nie wiem, jak dawno temu to napisano, więc mniemam, że było to około stu albo pięćdziesięciu lat temu. Jest jeszcze jedna ciekawostka.
- Jaka?
- Osobą, która sporo przysłużyła się w czasie budowy Świątyni i została jej pierwszą Strażniczką, jest wadera imieniem Bellona.

Kesame?
Ja już nie mogę. Wymyśl pani coś, tylko na tyle mnie stać. Myślałam nad tym, żeby ten cały posąg smoka był „kluczem” do czegoś w rodzaju schodów prowadzących gdziestam, ale doszłam do wniosku, że poddaję się. Tera twoja kolej.
PS. Za raka mózgu po przeczytaniu powyższego nie odpowiadam. Czytasz na własną odpowiedzialność.

Większość obrazków i zdjęć umieszczonych na blogu nie jest naszego autorstwa.

Proszę o nie kopiowanie treści z bloga w celach własnych bez wiedzy administratorki.

Szablon wykonała Fragonia dla bloga
Sisters of The Template