17 października 2018

Od Caeldori cd HG

Caeldori została uprzedzona o tym, że wataha się przemieszcza, zatem nie ma obecnie stałych terenów. Wszystkich członków nie dane było jej poznać, jak wiadomo zajęci czynnościami, dlatego po zapoznaniu się z może pięciu wilkami, ruszyła na samotne zwiedzanie okolic. Pogoda dopisywała, przyroda z wolna wracała do życia, co niezmiernie cieszyło waderę. W sumie, ją cieszyło niemal wszystko. Jednym z tych powodów, podążała za uroczym i kolorowym owadem, zupełnie ignorując wszystko inne. W końcu towarzyszyli sobie aż do strumyka, gdzie nasz Kwiatuszek uśmiechnięty pochylił się nad wodą i zaczął pić.
Z radością wsłuchiwała się w odgłosy natury. Mniej chętniej zarejestrowała czyś wyskok i zaraz potem przeraźliwy ból karku, gdzie masa ciała atakującego, dosłownie zwaliła ja z łap i przewracając po ziemi, dosyć poturbował ją. Z gardła wadery wydobył się okrzyk przerażenia i bólu, gdzie drugie odczucie pogłębiło się, gdy oprawca poluzował uścisk szczęki. Waderze łzy zaczęły się zbierać, kiedy poczuła gorącą ciecz z karku wylewającą się przez uciekające łzy, dostrzegła winnego. To jeden z tych basiorów co poznała przy dołączeniu! Uniósł łapę w jej stronę, ale ta tylko zapiszczała, kuląc się.
- Myślałem, że to sarna - odezwał się po raz pierwszy. Caeldori zaczęła się czołgać tyłem z płaczem. Po drodze drżącymi łapami wzięła i nałożyła na świeże rany zbawienny mech i czując bliskość natury, z trudem dźwignęła się o własne siły, by następnie wolno odejść na roztrzęsionych odnóżach.

Jak chcesz to możesz odpisać HG

Większość obrazków i zdjęć umieszczonych na blogu nie jest naszego autorstwa.

Proszę o nie kopiowanie treści z bloga w celach własnych bez wiedzy administratorki.

Szablon wykonała Fragonia dla bloga
Sisters of The Template